Archiwum kategorii: Aktualności

Sty 03 2016

Noworoczna zbiorówka w żołyńskiej „Kuropatwie”

Zbiórka myśliwychW noworocznym  polowaniu w żołyńskiej „Kuropatwie” uczestniczyłem jako gość, zaproszony przez łowczego koła. Skorzystałem z zaproszenia, bo słyszałem wiele dobrego o ich gospodarce łowieckiej i chciałem się przekonać naocznie, jak to wygląda w terenie.  A wygląda naprawdę imponująco. Ziemi ornej pod poletkami żerowymi i uprawianymi na paszę jest 27 hektarów. Łąki – 21ha, pasów zaporowych, utrzymywanych w znakomitym stanie ponad 10 kilometrów. Własny, kompletny park maszynowy z mocnym, dwunapędowym ciągnikiem, podwoda dla myśliwych i naganki na polowania zbiorowe, ambony, paśniki, lizawki… I przyjacielska atmosfera wśród członków koła, gdzie każdy wie, kiedy, co i jak ma wykonać w łowisku. Zarząd tworzą ludzie, doskonale obeznani w zasadach gospodarki łowieckiej, ludzie o wielkim zaangażowaniu i potrafiący kształtować doskonałą atmosferę, będącą twórczym czynnikiem sukcesu gospodarczo-hodowlanego koła. W tym roku koło obchodzi swoje siedemdziesięciolecie. Obyśmy takich kół mieli jak najwięcej!!
Podłowczy - młody, energiczny, prowadzący polowanie na zbiórce myśliwych i naganki Podwoda i ciągnik - doskonałe narzędzie na polowaniuAmbona przy nęcisku na leśnej linii oddziałowej
Pas zaporowy z przeorywaną kukurydząLizawka - jedna z kilkudziesięciu w lesistej części obwodu" w kociołku bigos grzano..."Dublet mojego sąsiadaPrawie wszędzie dojedzie ciągnik Na pokocie sześć dzików

Gru 22 2015

WESOŁYCH ŚWIĄT

Wszystkim KolegoWESOŁYCH ŚWIĄTm Myśliwym i Sympatykom Łowiectwa życzę Wesołych Świąt Bożego Narodzenia, udanych łowów w nadchodzącym Nowym 2016 Roku, medalowych trofeów, sukcesów w gospodarce łowieckiej, tradycyjnie dobrego zdrowia, rodzinnego szczęścia i częstych spotkań w kniei.

Sie 23 2015

XVII Rykowisko Galicyjskie w Zagórzu

"Znak Firmowy" imprezyXVII Rykowisko Galicyjskie, plenerowa impreza popularyzująca łowiectwo z jego bogatymi tradycjami i znaczącymi osiągnięciami w hodowli i ochronie zwierząt łownych odbyło się jak co roku w Zagórzu, zorganizowane przez Miejsko-Gminny Ośrodek Kultury i Sportu. Od lat formuła tej ciekawej imprezy jest taka sama. W programie są stałe konkursy dla dzieci i sympatyków łowiectwa (w strzelaniu z broni pneumatycznej, wiedzy o łowiectwie, pokazy ptaków łowczych i pracy psów myśliwskich, terenowej oceny poroża i na nalewkę myśliwską, konkurs sygnałów myśliwskich w wykonaniu solowym i zespołowym), a koronnym konkursem są Otwarte Mistrzostwa Galicji w Naśladowaniu Głosu Jelenia.
Uczestniczyła w nim stosunkowo niewielka grupa myśliwych, reprezentowana głównie przez koła łowieckie Okręgu Krośnieńskiego. Konkurs wygrał kol. Gerard Barański z koła Zakucie - główna arena imprezyRYŚ” z Ustrzyk Dolnych, który również pokonał startujących w drugiej, typowo łowieckiej konkurencji, tj. terenowej oceny poroży jeleni. Niech nam godnie króluje co najmniej do następnego roku, a bór niech mu darzy medalowym bykiem, którego rykowiskowy głos tak wiernie naśladował!
Imprezie towarzyszył kiermasz artykułów łowieckich, pamiątkarskich i rękodzieła artystycznego, były stoiska z przekąskami, ciastami domowymi i napojami,  serwowano wszystkim chętnym bogracz – mało znaną potrawę z kuchni polowej, a wszystko w atmosferze pikniku, przy muzyce folk zespołu Staszka Derenia. Biesiada myśliwska z udziałem władz samorządowych województwa, łowieckich i Lasów Państwowych, połączona z dyskoteką pod gwiazdami zakończyła tę udaną, tegoroczną zagórską imprezę.
Na otwarcie - prezentacja Pocztów Sztandarowych Kół Łowieckich Awanti - Młodzieżowa Orkiestra Dęta z Sanoka Łowiecka literetura szkoleniowa
Popularna literatura łowiecka Artystyczne wyroby z porożaSzef kuchni polowej serwuje bograczNajpiękniejsze - wyżły węgierskieGończy polski - kapitalny pomocnik na łowach Słowacki kopov - spokojny pies dla spokojnego myśliwegoWyżeł szorstkowłosy - kapitalny pies na ptactwoPokaz pracy ptaków łowczychSolowy występ choreograficzny na otwarcie dyskoteki

Sie 04 2015

„Agrobieszczady 2015” w Lesku

Główny pawilon konkursowo-wystawowyW samym środku lata Lesko jest miejscem corocznej, regionalnej imprezy  pod nazwą „Agrobieszczady”. Gromadzi ona lokalnych wytwórców różnorakich dóbr konsumpcyjnych, od ciężkiego sprzętu rolniczego po sery kozie i owcze, od rękodzieła artystycznego po domowe wypieki. Tegoroczne „Agrobieszczady 2015” odbywały się w pierwszy sierpniowy weekend przy pięknej słonecznej pogodzie pod przewodnim hasłem „Myśliwskie smaki Podkarpacia”. W konkursie na potrawy z dziczyzny i nalewki z darów lasu wzięły udział liczne Koła Gospodyń Wiejskich z regionu i kilku znanych wytwórców wyrobów wędliniarskich. Komisja oceniająca wyborne smakowitości miała nie lada problem, bo było co wypić i czym zakąsić!! Zwyciężył „Gulasz z dzika po komborsku” w wykonaniu Koła Gospodyń Wiejskich z Komborni, a niewiele ustąpił mu „Comber sarni w porzeczkach i migdałach”, oferowany przez KGW z Zasławia, chociaż nagrody nie zdobył.
To doskonała promocja dziczyzny, z której Bieszczady słyną nie tylko na całą Polskę. Nie był to zresztą jedyny akcent łowiecki na tej, udanej imprezie. W niedzielę odbył się wzbudzający duże zainteresowania pokaz psów myśliwskich zorganizowany przez Komisję Kynologiczną Okręgowej Rady Łowieckiej w Krośnie, czynna była edukacyjna ekspozPokaz rasowych psów myśliwskichycja Nadleśnictwa Ustrzyki Dolne prezentująca spreparowane okazy zwierząt łownych i typowe dla Bieszczad ssaki i gady, zamieszkujące nasze lasy i połoniny. Leśnicy udzielali odpowiedzi na liczne pytania zwiedzających dotyczące fauny i flory Podkarpacia i gospodarki zasobami przyrodniczymi. Atrakcji było wiele, bo liczni hodowcy pokazali nieznane na ogół rasy kur i ptactwa domowego, drobnej zwierzyny futerkowej, owiec i kóz, były domowe wypieki chleba i ciast deserowych, piwo prywatnych wytwórców, kwiaty i krzewy ozdobne, jednym słowem „szwarc, mydło i powidło”, czyli to wszystko, co charakterystyczne jest dla takich i temu podobnych jarmarków.
Ciekawostką, wzbudzającą duże zainteresowanie było stoisko autentycznego Indianina grającego na fletni pana i innych instrumentach drewnianych i sprzedającego płyty z przebojami ludowej muzyki latynoskiej.
Zapraszam i do zobaczenia w przyszłym roku.
Nagroda główna za "Gulasz z dzika po komborsku""Comber sarni" z Zasławia w oczekiwaniu na komisjęLatynoski Indianin i jego fletnia

Lip 28 2015

Okręgowy Zjazd PZŁ w Krośnie

W ubiegłą niedFranciszek Maresz - prezes ORŁ w Krośnie zielę, 26 lipca w Krośnie delegaci kół Okręgu Krośnieńskiego PZŁ zebrali się w Centrum Konferencyjnym „TWIST” w celu podsumowania działalności w minionej, podjęcia uchwały na nową kadencję i wyboru władz, które będą tę uchwałę realizować. Byłem jednym z 78 delegatów wybranych na walnych zgromadzeniach w kołach macierzystych, dzierżawiących obwody w okręgu krośnieńskim.
Na tego rodzaju zjazdach jest jak w ulu pszczelim, gdzie jedna pszczoła znaczy tyle, co nic, ale jako cząstka mądrości całej, kilkudziesięciotysięcznej społeczności rodziny – znaczy wiele. Tak, jak się wydaje było w Krośnie. Nowa, Okręgowa Rada Łowiecka za sprawą „zbiorowej mądrości” została zmieniona w 40 procentach, a miejsca kilku „pozorantów” zajęli nowi działacze, chcący podjąć trud realizacji zadań w perspektywie najbliższych kilku lat. A zadania te łatwe nie będą. Czeka nas budowa strzelnicy myśliwskiej w Zarszynie, bowiem – jak wynika z dokumentów – zakończył się proces uzgodnień i opiniowania przedsięwzięcia. Stoimy zatem przed od dawna oczekiwaną decyzją zezwalającą na jej budowę. Co się zaś tyczy życia wewnątrz związkowego, nikt w zasadzie nie wie, co nasz czeka. Szkoda, że w dyskusji było na ten temat tyle, „co bóbr napłakał”. Naczelne władze naszego związku nie zarządziły oddolnej dyskusji na temat koniecznych zmian reorganizacyjnych, możliwych, a nawet niezbędnych do sprawnego realizowania stojących przez nami zadań w nabrzmiewającym okresie ataków na łowiectwo ze strony zielonej dziczy i reprezentujących populistyczne ruchy „ekologiczne” dziennikarzy. A wszyscy wiemy, że taka reorganizacja, utrzymująca dotychczasowy szkielet organizacyjny, ale z wymianą „miękkich tkanek” naszego organizmu jest tak potrzebna, jak gęsiom woda. W moim odczuciu, ciągnące się od prawie dwóch lat prace nad nowelizacją prawa łowieckiego niewiele załatwią i kto wie, czy Trybunał Konstytucyjny uzna tę nowelę za wystarczającą. Być może zakwestionuje inne zapisy ustawy. Nawoływania do głosowania na myśliwych, jako kandydatów na posłów w kończącej się kadencji dały tyle, że posłów – myśliwych jest dość sporo, ale są rozproszeni w różnych obozach i nie wolno im zazwyczaj reprezentować PZŁ, a muszą, niekiedy wbrew sobie krakać tak, jak im nakazują szefowie ugrupowań do których należą. Dlaczego nie potrafią oni utworzyć oddzielnego klubu, lub koła poselskiego? Bo się boją, tak, jak bał się ustępujący prezydent Bronisław Komorowski przyznać, że jest czynnym myśliwym. A być myśliwym znaczyło kiedyś wiele. Dziś, między innymi przegrywa się z tego powodu wybory.
Od kandydatów do naszych okręgowych struktur też nic się nie dowiedzieliśmy, jakie mają poglądy na żywotne dla nas sprawy organizacyjne. I w rezultacie głosowaliśmy „na ślepo”, bowiem niewielu na sali zjazdowej było takich, którzy znali wszystkich z 28 kandydatów do Rady Okręgowej. Ani zgłaszający, ani nikt z uczestników nie uzasadnił swojej propozycji, ani też nikt nie zapytał, czego dany kandydat chciałby w tej nowej kadencji dokonać. Dobrze, że wśród sześciu dotychczasowych członków ORŁ, którzy nie weszli do nowej rady wycięto kilku, co to „wszędzie się pchają, a nic nie robią”. Życzę nowej Radzie sprawności działania, chociaż niewiele sobie po niej obiecuję, bo tak naprawdę niewiele od niej zależy. Ale to, co zależy, niech rozwiązuje z pożytkiem dla nas wszystkich. Przewodniczącym nowej ORŁ został jej dotychczasowy prezes – Franciszek Maresz, a łowczym okręgowym dotychczasowy przewodniczący ZO – Janusz Kowalewski. Franciszek Maresz wybrany został również członkiem Naczelnej Rady Łowieckiej.
Obrady trwały ponad dziesięć godzin, z czego połowę zajęły przerwy na obliczanie głosów Na sali obradprzez komisję skrutacyjną. Sposób głosowania jest przedziwny. Jestem ciekaw, jak to się ma do wymogu, że aby być wybranym, należy uzyskać 50% + 1głosów uprawnionych i biorących udział w głosowaniu. Czy jest to możliwe przy 28 kandydatach, na 15 wybieranych? Nie oznacza to, że kwestionuję personalny skład ORŁ, bo i tak wielu jej członków nie znam, a Ci których znam, uważam za doświadczonych, oddanych łowiectwu działaczy.
Życzę nowej Radzie i Łowczemu Okręgowemu wielu sukcesów w działaniu w nowej kadencji, a nam myśliwym upartości w działaniu w kołach, na rzecz podniesienia rangi myśliwego w społeczeństwie.
DARZ BÓR!!

Lip 08 2015

Sądecki Bartnik

Wykłady w amfiteatrze„Sądecki Bartnik” to coroczna impreza pszczelarska o charakterze handlowo-dydaktycznym, odbywająca się w podsądeckiej miejscowości Stróże, w dobrze urządzonym kompleksie obiektów, którego właścicielem jest p. Kasztelewicz. Oprócz oferty dydaktycznej w postaci ciekawych wykładów na tematy pszczelarsko-hodowlane nabyć tu można wiele artykułów do produkcji miodu, matki pszczele, porozmawiać z pszczelarzami z różnych stron regionu, wymienić doświadczenia i uzyskać porady w sprawach, z którymi niejednokrotnie nie możemy sobie poradzić. „Spłukałem” się do ostatniego grosza, ale kupiłem parę potrzebnych akcesoriów, których w Sanoku nie ma. Wycieczkę zorganizował dobrze działający Zarząd Koła Bieszczadzkiego Oddziału Polskiego Związku Pszczelarskiego w Sanoku dokładając starań, aby w ten upalny dzień wszyscy uczestnicy wycieczki byli w pełni zadowoleni.
Oferta handlowa była atrakcyjna i bogataW hurtowni atr. pszczelarskichKorpusy uli poliuretanowych
Po sąsiedzku polowe zaplecze konsumpcyjnePrzed hurtowniąTutaj "coś na ząb". Smacznie i zdrowo

Maj 08 2015

Walne w „Basiorówce”

Tegoroczne Nowy prezes "Basiora" Andrzej BIERNATWalne Zgromadzenie w „Basiorze”, które odbyło się 25 kwietnia w Grądach k/ Brzeska, oprócz prezentacji części sprawozdawczej Zarządu i Komisji Rewizyjnej za ostatni rok gospodarczy  wyłoniło nowe organy koła oraz delegatów na okręgowe zjazdy PZŁ w Krakowie, Tarnowie i Krośnie. Zebranie miało spokojny przebieg, chociaż w programie nie brakowało momentów, mogących wywoływać iskrzenia. Jak to zwykle na zebraniach bywa. Ale uniknęliśmy spięć i w zasadzie nikt nie ucierpiał i nikt specjalnie wyróżniony się nie poczuł. Nawet wybory nowego zarządu koła nie wywołały oczekiwanych emocji. W szranki wyborcze na funkcję prezesa stanęło dwóch kandydatów. Zwyciężył – zgłoszony przeze mnie – kol. Andrzej Biernat, członek – założyciel „Basiora”, wieloletni sekretarz, a później łowczy tego koła.
Zgłosiłem jego kandydaturę, bo znam go równo czterdzieści lat i pamietam, jak umiejętnie jednoczył Kolegów wokół zadań, które mieliśmy do wykonania. Zawsze zazdrościłem mu trafności wniosków, wypływających z garstki informacji i spostrzeżeń. O pracowitości nie wspomnę, bo wszystko, co mógłbym napisać, nie pokaże choćby połowę tego, czego dokonał w obwodach pierwszego swojego koła w WKŁ Nr 137 „Jenot” – Komorowo, a potem w krakowskim „Basiorze”. Doskonały konstruktor urządzeń łowieckich, zręczny mistrz prac ciesielskich w łowiskach, opanowany, spokojny, z humorem traktujący życie, które nie zawsze głaskało go po głowNa chwilę przed wyboramiie.
Na pozostałych członków zarządu zaproponował dotychczasowych: łowczego – Czesława Śliwińskiego, sekretarza – Sławomira Galickiego i skarbnika – Stanisława Olejka. Liczy na ich doświadczenie i fachowość i, myślę, że mu się uda tak pokierować pracami Zarządu, abyśmy dostrzegli elementy różniące go od struktur wojskowych, z których przecież większość z nas się wywodzi. Życzę Ci powodzenia, Andrzeju. W chwilach trudnych możesz na mnie liczyć; będę Ci pomagał, jak zawsze, kiedy potrzebowałeś wsparcia.
Wybrano nową komisję rewizyjną z Adamem Szubą – jako przewodniczącym.
Mandaty delegatów na zjazdy okręgowe PZŁ powierzono kolegom: Andrzejowi Mazurkowi (do Krakowa), Czesławowi Śliwińskiemu (do Tarnowa) i mnie, Edwardowi Woźnemu (do Krosna).

Kwi 09 2015

Przyjemne z pożytecznym

Na Laworcie rodzinnieAtrakcyjność naszego bieszczadzkiego obwodu 210pk zna każdy, kto umiejętnie łączy pasje łowieckie z obowiązkami rodzinnymi tak, jak to czyni wielu naszych kolegów, przyjeżdżających z odległego Krakowa w dowolnej porze roku. Do atrakcyjnych miejsc, odwiedzając które możemy poznać cząstkę historii tych ziem i przewentylować płuca świeżym, górskim powietrzem zaliczyć trzeba: Zespół Elektrowni Wodnych Solina-Myczkowce, Ośrodek Narciarski „Laworta” w Ustrzykach Dolnych, Zagroda Żubrów w Mucznem, Sanok, przez który przejeżdża każdy, lecz mało kto poznał niezwykle cenną ekspozycję ikon i Galerię Malarstwa Beksińskiego w Muzeum Historycznym, sanocki Skansen, z unikalną architekturą Rynku Galicyjskiego, Muzeum I wojny światowej w Jabłonkach, Muzeum Przyrodniczo-Łowieckie w Ustrzykach itd. Jadąc przez Lesko warto wstąpić do zabytkowej Synagogi, w której od wiosny do jesieni czynna jest wystawa bieszczadzkich twórców, mająca charakter reprezentatywnego przeglądu malarstwa, rzeźby, rękodzieła artystycznego i unikalnych wyrobów jubilerskich, gdzie można kupić coś na pamiątkę i zapoznać się dorobkiem twórczym artystów bieszczadzkiego regionu.
Jadąc z Sanoka w kierunku Leska przez Załuż, na chwilę można zatrzymać się na przydrożnym parkingu kilometr za tą miejscowością, gdzie na stromym wzgórzu, tuż nad Sanem znajdują się ruiny Zamku Kmity, miejscowego średniowiecznego „zabijaki”, o którym krążą liczne, lokakne legendy. Jest tam taras widokowy skierowany na Lesko i pradolinę rzeki San z widokiem na południowo-zachodnią część Bieszczad. Można tu ugasić pragnienie i posilić się daniami z grilla w czynnym w okresie turystycznym bufecie. U podnóża tego wzniesienia zachowało się rumowisko jednego z licznych na tym terenie bunkrów Linii Mołotowa – żelbetonowych umocnień obronnych, wybudowanych po zajęciu części Rzeczpospolitej 17 września 1939 roku i wysadzonych w powietrze po napaści Niemiec na ZSRR w czerwcu 1941 roku. Wzdłuż trasy Sanok – Załuż jest ich kilka. Jadąc z Załuża w kierunku Przemyśla przez serpentyny Gór Słonnych, za miejscowością Wujskie, po pokonaniu kilkunastu ostrych zakrętów jest zjazd w prawo na parking, przy którym usytuowano platformę widokową z zaznaczonymi i opisanymi kierunkami widocznych na rozległym horyzoncie bieszczadzkich szczytów i pasm górskich. Za Załużem, w miejscowości Łukawica jest droga do Bezmiechowej, w której funkcjonuje lotnisko górskie, będące własnością Politechnik Warszawskiej i Rzeszowskiej, gdzie ewolucje lotnicze szybowników i paralotniarzy zapierają dech w piersiach. To naprawdę warto zobaczyć w pogodny, „lotny” dzień tego unikalnego, działającego od czasów międzywojennych lotniska. Organizowane są tutaj letnie turnusy podstawowego szkolenia dla paralotniarzy i szybowników. Nieco oddaloną jest najbardziej oryginalna bieszczadzka atrakcja, czyli Kolejka Bieszczadzka, wąskotorówka, której początki sięgają II połowy XIX wieku. Trzeba dojechać do Cisnej, a stamtąd krętą żelazną drogą, przełożoną wzdłuż bieszczadzkich potoków, przez liczne mosty o niecodziennej, pięknej konstrukcji przebyć trasę wycieczkową z licznymi niespodziankami. To tylko niektóre propozycje, mogące służyć planowaniu docelowych, lub pośrednich tras wycieczkowych.
W okresie wakacji, a także zimą, umiejętnie łączy polowanie z aktywnym wypoczynkiem Kol. Andrzej Biernat, który w tym roku, w czasie ferii zimowych przyjechał tutaj z całą rodziną: małżonką Jadwigą, córką Kasią i dwiema uroczymi wnuczkami, Małgosią i Natalką, które od dwóch lat uprawiają narciarstwo zjazdowe. Idzie im świetnie. Na szczycie Laworty, patrząc od strony podnóża amatorzy nart wyglądają jak mróweczki, ale ta wysokość nie przeraża żadnej z dziewcząt. Szusują po stoku z młodzieńczą fantazją po kilkanaście razy w ciągu każdego przedpołudnia.    W dzień kibicowanie wnuczkom w ich narciarskiej edukacji, zwiedzanie okolicznych atrakcji turystycznych i spędzanie czasu w rodzinnym gronie, wieczorem zasiadki w łowisku. Z ustrzyckiej „Laworty” i wypadu do Mucznego przedstawiam kilka zdjęć, przysłanych przez Andrzeja. Wiosną i latem, kiedy dzień jest długi, czas polowań uzupełniany jest pracą w łowisku. Najczęściej są to remonty istniejących, lub budowa nowych urządzeń łowieckich. Inaczej mówiąc, jest tutaj coś dla ciała i ducha. Potrzebna jest odrobina chęci, aby aktywnie i pożytecznie spędzić czas w łowisku, do którego przecież jeździmy z wielką ochotą.
Przed wyciągiem na szczyt trasyW przerwie pomiędzy szusamiW Mucznem przed zagrodą
Żubry na karmiskuW Mucznem na tarasie widokowymW sanockim Skansenie

Kwi 06 2015

Strzelnica myśliwska w Borze k/Rzeszowa

Budynek główny strzelnicyStrzelnica myśliwska w Borze służy większości myśliwych południowo-wschodniej Polski. Zmodernizowana w 2005 roku przed Mistrzostwami Kół PZŁ w strzelaniach myśliwskich nabrała nowego blasku i z siermiężnego obiektu stała się wówczas obiektem odpowiadającym wysokim standardom. Ale – „czas nie pyta, czas nie stoi” – jak mawia gajowy Jasiu Wrona, widać, że strzelnicy przydałby się drobny remont konserwacyjny. Jest tam natomiast sklepik, dobrze zaopatrzony w amunicję myśliwską do wszystkich, lub niemal wszystkich kalibrów broni kulowej i amunicja śrutowa do strzelań sportowych, a także użytkowa, do polowań.Moja tarcza (GEKO 10,7g)
Na strzelnicy tej, 29 marca odbyło się szkolenie z zasad bezpieczeństwa na polowaniach i obchodzenia się z bronią oraz trening strzelecki połączony z przystrzeliwaniem broni. Dzięki uprzejmości łowczego Wojskowego Koła Łowieckiego Nr 154 „Rogacz” z Rzeszowa uczestniczyłem w tym szkoleniu, a w związku z tym, że zmieniłem amunicję RWS na GEKO, przystrzelałem broń. I dobrze, że to zrobiłem, bo trzy pociski z bardzo dobrym skupieniem ułożyły się 12 cm ponad centralnym punktem tarczy. Po korekcie krzyża nitek lunety broń „bije” idealnie (patrz skan tarczy obok). Dziękuję łowczemu rzeszowskiego „Rogacza” za umożliwienie udziału w szkoleniu i przystrzelaniu broni, co nie pozostanie, zapewniam, bez odpowiedniego rewanżu, o czym napiszę w odpowiednim czasie.
Myśliwski krągTrening w strzelaniu do dzikaStrzelnica "Rogacz"
Moje "27" do rogacza49/50 Roberta nie do pobicia (rogacz + lis)W oczekiwaniu na swoje "5 minut"
W czasie szkoleniakorzystano z projekcji multimedialnychŁowczy czuwał nie tylko nad paierami Budynek główny od strony strzelnic

 

Mar 17 2015

Sól potrzebna zawsze

Zima, jakiej w zimie nie byłoSprawdziła się i w tym roku długookresowa pogoda na marzec: „w marcu jak w garncu”. Ciepłe dni mieszają się z zimowymi. To słonecznie i ciepło, to przenikliwy chłód. Tydzień temu, w poniedziałek wyjechałem do Werlasu z porcją soli do lizawek przy dobrej pogodzie, ale w drodze złapała mnie zima. Było tak ślisko, że do łowiska na Horodku Dolnym nie dojechałem. DziśMostek do remontu było zupełnie inaczej. Dobra, słoneczna pogoda, przy odczuwalnej, dodatniej temperaturze. Raczej dla obrony własnej zabrałem śrutówkę, dziesięć kilo soli i syna i pojechaliśmy wykonać to, co nie udało się w ubiegłym tygodniu. W zasadzie – wyjazd bez specjalnej historii. Sól uzupełniliśmy w trzech lizawkach. Jak bardzo jest potrzebna zwierzynie na przedwiośniu, wie każdy myśliwy. Przy lizawce przy mostku była sarna. I to jedyny zwierz widziany przez nas. Pełno natomiast tropów żubrów i pojedyncze tropy wilków. Posiedzieliśmy chwilę na ambonie i nie wierząc w sukces wabienia drapieżników, w gęstniejącym  mroku wróciliśmy do domu.
Lizawka przy mostkuLizawka przy poletku górnym Przy lizawce poletka dolnego

Starsze posty «

» Nowsze posty