Archiwum kategorii: Ciekawostki

Mar 03 2019

Broń – to też dzieło sztuki!

Natura i tworzywoJakoś nie bardzo kojarzy mi się broń myśliwska z tworzywem sztucznym. Wykorzystanie plastiku do wytwarzania osad do broni myśliwskiej gwintowanej ma już swoją tradycję i zarówno zwolenników, jak i przeciwników. Są zalety takiego mariażu, bo można mniej czasu poświęcać na konserwację i dbałość o wygląd broni zaniedbując wrażenia estetyczne patrząc na to, co nosi się na ramieniu. Są czasami zaskakujące sytuacje. Mojemu koledze Andrzejowi B. z Krakowa po kilku latach użytkowania broni z plastikową osadą jej powierzchnia zaczęła wydzielać lepką substancję, czyniąc ją odrażająca w dotyku.
Dwa lata temu kupiłem podobny egzemplarz i, nie bacząc na to, że w zasadzie nie wystąpił w moim przypadku podobny efekt, zmieniłem osadę na orzechową z wynikiem, przerastającym moje najśmielsze oczekiwania. Zmieniono trochę kształt kolby i niektóreŁoże - prawa strona zewnętrzne elementy wystroju oraz poprawiono skład. Teraz tylko trzeba sprawdzić broń na strzelnicy i można oczekiwać na polowanie na kozły. Oprócz użytkowości każda rzecz, którą się posługujemy powinna moim zdaniem posiadać elementy piękna. A piękno, chociaż to rzecz indywidualna i gustu, jest sprawą sztuki. Dlatego od zarania dziejów zdobiono przedmioty użytkowe używane na co dzień, domy, broń myśliwską i wszystko to, z czym człowiek stykał się w swoim działaniu. Gdzieś pomiędzy rysunkami naskalnymi a współczesną bronią kompozytową znajduje się osada myśliwskiej broni palnej, której różnorakie kształty i elementy ozdobne niewątpliwie są cząstką sztuki, czyli wartościowym składnikiem naszej kultury.
Łoże - strona lewaKolba- strona prawaKolba - strona lewa

               

Gru 15 2018

Coś na rozgrzewkę…

Doniczkowy podgrzewacz powietrzaTym razem nie będzie to przepis na rozgrzewającą piersiówkę z papryczkami chili, lecz podgrzewacz powietrza, który może się przydać w mroźne wieczory na ambonowych zasiadkach. Pomysł nie jest mój, lecz moje wykonanie po wprowadzeniu pewnych drobnych zmian, usprawniających – moim zdaniem – działanie tego pożytecznego gadżetu.
Składa się z dwóch ceramicznych (glinianych) doniczek, z których mniejsza musi swobodnie mieścić się wewnątrz większej. W otwory w dnach wkładamy odpowiednio długą śrubę (ok. 8cm) i łączymy obydwie doniczki w ten sposób, aby nie stykały się ze sobą ściankami i częścią denną. Wówczas doniczka wewnętrzna unosiła się będzie  nad blatem podłogi, lub innej powierzchni, na której postawimy podgrzewacz, przykrywając centralnie zapalone biwakowe podgrzewacze potraw. U dołu większej (zewnętrznej) donicy wycinamy szlifierką kątową z odpowiednią tarczą trójkątne (bo to najprościej) otwory, przez które powietrze podsycać będzie palenisko i owiewać będzie przestrzeń pomiędzy dwiema doniczkami. Mocno podgrzane ściankami obydwu donic wydostawać się będzie przez otwory (8mm) wywiercone w zewnętrznej donicy podgrzewacza w jej górnej części i roznosić ciepełko po wnętrzu ambony. Temperatura podniesie się o kilka stopni nawet przy kilkunastostopniowych mrozach, co pozwoli przetrwać na ambonie znacznie dłużej i w zdecydowanie lepszych warunkach niż w namiocie  Denisa Urubki na himalajskiej skalnej półce w czasie zimowego ataku na K2!
A więc majsterkowicze! Jeśli nie chcecie zmarznąć, a lubicie długie, ambonowe zasiadki – nie leńcie się! Bo z zimą nigdy nic nie wiadomo! Sami przecież dobrze wiecie, że po Waszym zejściu z ambony, zwykle coś się pod nią zaczyna dziać!
DARZ BÓR!

 

 

 

 

Lis 03 2018

Nalewki – sztuka dla cierpliwych

Do doprawienia. Rocznik 2018Poza umiejętnością wytwarzania kiełbasy z dzika, każdy myśliwy powinien posiąść umiejętność otrzymywania nalewek, które z dziczyzną kojarzą się lepiej, niż „rzucające o glebę” czyściochy, czy inne paciarygi. To nie jest, jak się wielu kolegom wydaje trudna sztuka, trzeba jedynie mieć trochę cierpliwości, ponieważ proces ich wytwarzania jest dość długi. Trwa niekiedy kilka miesięcy, a przy gwałtownej napaści pragnienia możemy nie doczekać uformowania się pełnego bukietu smaku i zapachu nalewki np. z derenia, której wartość możemy poznać po minimum półrocznym okresie dojrzewania. Dereń, to bodaj najlepszy owoc na nalewki, ponieważ jako domieszkę lubi syrop klonu kanadyjskiego, syrop cukrowy lub miód (do nalewek deserowych), a do dereniówki wytrawnej warto wrzucić do każdej butelki małą papryczkę chili, ograniczając dodatki słodkie . Warto na początek kupić dobrą „WIELKĄ KSIĘGĘ NALEWEK”, a potem eksperymentować samemu, bo jak się okazuje, nalewki można otrzymywać ze wszystkiego. Kilka lat temu, w konkursie „Braci Łowieckiej” zwyciężyła moja nalewka „POKRZYWÓWKA”, trudna, co prawda w dojrzewaniu, ale skutecznie wyparzająca pyszczydła i na Walnych zdecydowanie mniej jest spięć i kontrowersji, a zebrania krótsze. Radzę wypróbować wg własnej receptury. Poniżej zestaw kilku  przepisów na nalewki, które sprawdziły się w poprzednich latach i, jak się wydaje, w tym roku będzie tak samo. Po prostu spotka ich ten sam los, co poprzednie, czyli nie doczekają 2020 roku. A szkoda, bo czym dłużej stoją, tym lepsze!!
Smacznego!

Nalewki 

     

Wrz 10 2018

TEST na osteoporozę

Jednym z wielu sposSzerszenie "testowe"obów sprawdzenia stanu swojego układu kostnego jest test, który jest stuprocentowo pewny. Wykonuje się go przy pomocy ambony z nie zawsze lubianymi przez nas lokatorami.
Znalezienie ambony z „banią” (czyt. gniazdem) szerszeni nie powinno sprawić kolegom kłopotu, ponieważ jest to okres szczególnie intensywnego ich rozwoju. A że wybierają myśliwskie ambony w rejonach ich licznego występowania, to rzadko która pozbawiona jest żądlącego, trudnego we współżyciu współlokatora, nie tolerującego w żaden sposób obecności innych użytkowników ambony.
               TEST polega na tym, że udając ślepego wdrapujemy się na ambonę czym doprowadzamy do wściekłości szerszenie, masowo atakujące nas zewsząd. Właściwą naszą reakcją jest spontaniczna ucieczka, koniecznie przy założeniu, że się zapomniało, gdzie się znajdujemy. Wystarczy jeden krok poza drabinę i test kończy się szybko, cztery metry niżej, przy czym dźwięk (sygnał) jego zakończenia jest podobny do upadku worka kartofli z odpowiednio dużej wysokości.
Jeśli po odzyskaniu świadomości wstaniecie o własnych siłach i dojdziecie do odległego o dwa kilometry domu nie wzywając „erki” przez komórkę, toście chłopy na schwał i osteoporozy nie macie!!
Test jest niezawodny, ponieważ zupełnie dobrowolnie poddałem się niemu 9 września około południa.
Żyję i poruszam się o własnych siłach i nawet do głowy mi nie przychodzi, by potwierdzić osiągnięty wynik jakąś inną metodą.
Polecam wszystkim odważnym, bowiem jedyna rzecz bolesna, która może się Wam przytrafić to możliwy przypadek, gdy szerszeń użądli Was w twarz, a konkretnie w okolice oka. Jeśli nie pojawi się opuchlizna, to macie zaliczony drugi test na uczulenie na szerszeniowy jad. Jak widać, korzyść jest podwójna, a koszty praktyczne żadne. Można na tym również zarobić, sprzedając pomysł Ministerstwu Zdrowia Publicznego.
Chyba, że wynik będzie pozytywny. 
A jeżeli zdecydujecie się poddać testowi podczas polowania, nie zapomnijcie o rozładowaniu brońi!!!

 

   

Wrz 10 2018

MIREK – artysta i myśliwy

MIREK - okladka książkiPięć lat temu Agencja Wydawnicza AGAR uczciła 90-lecie PZŁ wydaniem książki o Mirosławie Pokorze, znakomitym rysowniku i ilustratorze wielu książek i wydawnictw, w  niewielkim nakładzie 1000 egzemplarzy, której próżno dziś szukać w księgarniach. Jej pomysłodawcą był Andrzej Arcimowicz, jego przyjaciel „od zawsze”, współpracownik i towarzysz wspólnych wypraw na polowania lub na ryby. Zaproponował on kilku przyjaciołom napisanie wspomnień o Mirosławie, którzy również z Nim pracowali, polowali lub w inny sposób miło spędzali czas. Tak powstał zbiór pięciu wspomnień uzupełniony notką biograficzną, dającą garść wiedzy o ponad czterdziestoletnim ilustratorze „Łowca Polskiego”. Czyta się ją wspaniale, ponieważ jest to lekka, anegdotyczna w treści opowieść o myśliwym, dla którego dewizą było powiedzenie:„robota nie zając, nie ucieknie, a do lasu trzeba przecież pojechać”. Książka jest bogato ilustrowana dowcipnymi rysunkami bohatera wspomnień i zdjęciami, najczęściej dobranymi do ich treści. Był niezwykle płodnym artystą, który wypracował swój rozpoznawalny styl, po którym można bez najmniejszego trudu rozpoznać autora, w zasadzie niemożliwy do naśladowania.
Jak twierdzi Andrzej Arcimowicz, pewna część nakładu powinna znajdować się jeszcze w redJedna z woelu ilustracji książki "MIREK"akcji „Braci Łowieckiej”, a możliwe jest również, że jej niewielka część jest także w Wydawnictwie AGAR.
Myślę, że powinien mieć ją każdy kolekcjoner literatury łowieckiej. To doskonała lektura na wyprawy łowieckie, ponieważ warto do niej powracać, aby uprzyjemnić sobie chwile na ambonie, myśliwskiej kwaterze lub przy lampce wina przy kominku w chłodne zimowe wieczory.
Zainteresowanym podaję adres Agencji Wydawniczej AGAR: [email protected]
Znalezienie kontaktu z Redakcją „BŁ” nie sprawi Kolegom, jak myślę, żadnego kłopotu.
Życzę miłej lektury!

 

 

     

Lis 10 2017

Węgrów, 30. 10. 2017 Spotkania w Miejskiej Bibliotece Publicznej

PoniedziaNa spotkaniu z mlodzieżąłek 30 października zarezerwowany był na spotkania z młodzieżą ze szkół węgrowskich, z którymi współpracuje Koło LOT-HAZ. Najpierw, o godz. 10.00 przybyła VI klasa Szkoły Podstawowej, która aktywnie uczestniczyła w pogawędce o zwierzętach naszych pól i lasów dopytując o wiele szczegółów dot. ich zachowań i bytowania w środowisku. Dwie godziny później odbyło się spotkanie z młodzieżą gimnazjalną. Różnica w poziomie wiedzy na temat biologii zwierząt łownych była tutaj zauważalna. To cieszy, że poznawanie środowiska przyrodniczego z jego różnorodnością i bogactwem występujących w nim gatunków młodzież czerpie z wielu źródeł, w tym również z kontaktów z myśliwymi. Były rozmowy o obrazach, malarstwie i wybranych zwierzętach utrwalonych na obrazach Zdzisława Twardowskiego. Wieczorem, o godz. 17.00 odbyło się spotkanie z dorosłą widownią, na którym przedstawiłem sylwetki i dorobek trzech wybitnych polskich malarzy przełomu XIX i XX wieków: Franciszka Zygmuntowicza, Juliana Fałata i Alfreda Wierusz-Kowalskiego, których twórczość w dużej części poświęcona była malarstwu o tematyce łowieckiej. Zdzisław Twardowski w czasie gawędy na żywo malował dwa pejzaże, które przekazał gospodyni tego spotkania, Pani dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej w Węgrowie.   
Pomoce „naukowe” dla spotkań z młodzieżą tj. zrzuty łosia, jelenia, daniela i spreparowane parostki rogacza udostępnił ze swoich bogatych zbiorów leśniczy Kamil Strąk z Miednika, za co mu serdecznie dziękuję.
grupa-gimnazjalna pomoce-naukowa-dla-spotkangrupa-szkoly-podstawowej

Paź 10 2017

Rok grzybowy…

Prawdziwki Grzyby w tym roku obrodziły. Dobre grzybobranie zaczęło się w zasadzie w III dekadzie sierpnia i trwa po dziś dzień. Jesienna ich obfitość  zwiastuje ponoć wczesną, długą i ostrą zimę. Wysypy wiosenne natomiast prognozują rok nieurodzaju, zgodnie z powiedzeniem, że „rok grzybowy nie chlebowy”. Jadąc przez mazowieckie lasy do Węgrowa z częścią obrazów na wystawę, wystarczyło zatrzymać się byle gdzie, a prawdziwki jakby czekały na podniesienie. Nie tylko tam zresztą. Na Podkarpaciu rydze i podciecze, czyli borowiki ceglastopore, dorodne prawdziwki, a teraz opieńki zapełniają kosze wielu zbieraczy, przyjeżdżających tutaj z wielu stron kraju. A przy okazji grzybobrania posłuchać można było odgłosów rykowiska, bo akurat jedno i drugie zbiegły się w czasie.

Wystarczyło zajrzeć do lasu...A miały być rydze...Grzyby mazowieckie

 

Wrz 24 2017

Bliskie spotkanie

NiedźwiadkiSpotkać niedźwiedzie w naszym obwodzie można częściej, niż dziki. Piszę zupełnie serio. Andrzej przyjeżdża z Krakowa kilka razy w roku, dzika nie widział kilka lat, ale za to spotkań z niedźwiedziami ma na swoim koncie kilka. Nie liczyć tropów, które spotkać można wszędzie. Ostatnio będąc, w Sakowczyku, w słoneczny dzień, w południe tuż przed jego samochód wyskoczyła niedźwiedzica, a za nią dwa małe, chyba ubiegłoroczne niedźwiadki. Matkę widać na zdjęciu po lewej stronie, przesłoniętą wysokimi trawami, a małe, niczego się nie obawiając podążyły za nią bez zbytniego pośpiechu. Gdyby szedł, a nie jechał samochodem, to bliskie spotkanie mogłoby się zakończyć tragicznie. Przewiduję, że za dwa, trzy lata idąc na polowanie trzeba się będzie ostrzeliwać, bo do ambony nie dojdziemy, nie mówiąc już o podchodzie, którą to metodę polowania preferuje wielu myśliwych.
Odstrzał redukcyjny niedźwiedzi jest już w tej chwili koniecznością, ale kto odważy się podjąć w tej sprawie decyzję? Sprawa jest rzeczywiście trudna, ale zdecydowanie pilna do rozpatrzenia. 

Cze 18 2017

Nóż – Twój pomocnik w łowisku

1. Szlifierka-taśmowaNóż myśliwski – to oprócz broni najważniejszy element wyposażenia myśliwego, bez którego nie ma sensu udawać się do łowiska. W sklepach myśliwskich jest spory wybór noży uniwersalnych i przeznaczonych do sprawiania tuszy, o oryginalnych wzorach, dobre i kiepskie, tanie i drogie. Kupno noża zawsze jest połączone z pewnym ryzykiem, bo nie wiadomo, jak trzymać będzie ostrość po naostrzeniu, czy nie pokryje się rdzą, albo rozsypie mu się rękojeść. 
Myślę, że każdy myśliwy powinien spróbować wykonać na własne potrzeby nóż, o którym wiadomo będzie niemal wszystko. Aby to, co chcemy osiągnąć miało dobre walory użytkowe i wyglądało „jako tako”, trzeba zdobyć trochę wiedzy o gatunkach stali, kupić parę narzędzi i wykonać maszynę, zwaną szlifierkę taśmową, bez której owszem, nóż można wyprodukować, ale namordujemy się przy tym mocno, lecz efektów użytkowych i estetycznych  możemy nie osiągnąć. Dobrym, dostępnym powszechnie materiałem na noże jest stara, wysłużona piła tarczowa, z której wycinamy odrysowany z szablonu kształt klingi, a potem żmudnym, wymagającym koncentracji procesem szlifowania przeprowadzamy obróbkę na szlifierce. Hartowanie to czynność, którą lepiej powierzyć specjaliście, bo potrzebna jest do tego spora wiedza i termometr do pomiaru wysokich temperatur, prawidłowe „12. Niezly efekt koncowyodpuszczenie”, czyli likwidacja naprężeń po hartowaniu. Jeśli uda się nam pozyskać taką surówkę po zahartowaniu przystępujemy do ostatecznej obróbki, czyli wykonania rękojeści, złożonej niekiedy z kilkunastu elementów, jej sklejenia i połączenia z klingą za pomocą nitów. Obróbka szlifierska rękojeści to żmudny i pracochłonny proces, w którym łatwo zepsuć wszystko to, co dotychczas udało się nam osiągnąć. Konserwację rękojeści, wykonanej z afrykańskiego palisandru wykonałem olejem lnianym, po którym rękojeść nabrała odpowiedniego, naturalnego koloru. Osiągnąłem zamierzony efekt, ponieważ nóż jest i ładny i dobry. Twardość klingi wynosi 60 HRC, dobrze się ostrzy i trzyma ostrość przez długi czas.
Cały proces wykonania mojego pierwszego noża, a więc to, o czym napisałem i nie napisałem, bo nie czuję się specjalistą od ślusarstwa i technologii materiałowej ilustrują dołączone zdjęcia.
Mnie się podoba. A Wam?
2. Surówka noża3. Projekt rękojeści4. Po-szlifie surówki

5. Z materialem na rekojeść7. Po wstępnej obróbce rękojeści8. Gotowy do konserwacji
9. Po konserwacji10. Dobry nóż roboczy11. Rękojeść z przekładkami
                                                        12. Niezły efekt końcowy

         

Sie 15 2016

Bezmiechowa – zobacz to miejsce

Bezmiechowa. Widok na BieszczadyBezmiechowa to mała, ale jakże urokliwa miejscowość w pobliżu Leska, słynna przede wszystkim z tego, że od czasów przedwojennych funkcjonuje tu szybowisko górskie, będące własnością dwóch wyższych uczelni: Politechniki Rzeszowskjej i Politechniki Warszawskiej, kształcących doskonałych specjalistów przemysłu lotniczego dla potrzeb rodzimej „Doliny Lotniczej” i wielu biur konstrukcyjnych o światowej renomie. To z tego lotniska 18 maja 1938 roku startując na szybowcu PWS – 101pilot Tadeusz Góra dokonał przelotu o długości ponad 500 kilometrów do Sołneczników na Litwie, za co został, jako pierwszy odznaczony świeżo ustanowionym Medalem Lilienthala. Historię tego lotniska zawarto w dawno wydanej książce „Bieszczadzkie szybowiska” i w pięknym wydaniu współczesnej publikacji „Szybowce nad Bieszczadami”.
Warto poświęcić dwie godziny, aby nieznacznie zbaczając z trasy do Rajskiego, Terki czy BukowcBudynek głównya, skręcić przed Leskiem (przed „Biedronką”) w lewo (na Załuż), a następnie w Łukawicy w prawo i dojechać na jeden z grzbietów pasma Gór Słonnych, na którym mieści się urokliwe centrum lotniczego szkolenia praktycznego studentów Wydziałów Lotniczych, gdzie przy dobrej pogodzie trwają od rana do wieczora loty szybowców, wyciąganych na odpowiedni pułap za pomocą wyciągarki, produkowanej w nieodległych Ropczycach na Podkarpaciu. Widok na Bieszczady stąd znakomity, a wrażenia z obserwacji śmiałków, startujących w wydawałoby się nienormalny sposób są nie do opisania.  Wszystkim kolegom, udającym się na polowania w Bieszczady polecam to miejsce, bo jest to jedno z ostatnich w Polsce, a – być może – ostatnie, tak pięknie zadbane i tak życzliwie traktujące odwiedzających.
Przed hangaremW hangarzePrzed lotem
W PuchaczuWyciągarka szybowcowa

Starsze posty «