Archowum tagów: nęcisko

Paź 06 2017

Jesienne odnowienie buchtowiska

Ziemniaki pod przeoranieZniknęły z pól owoce rolniczego trudu, tak chętnie podkradane przez dziki i inną zwierzynę leśną w okresie jej wegetacji i dojrzewania. Tu i ówdzie rudzieją jeszcze łany kukurydzy, dojrzewające na pniu do zbioru na ziarno. I  chociaż głód jeszcze zwierzynie nie doskwiera, bo w lasach sporo jest dzikich sadów, owoców leśnych, pędraków i traw, którymi posilić się można, zawczasu przygotować trzeba miejsca, do których zwierzynę można zwabić, ocenić, policzyć, a przede wszystkim dać jej możliwość uzupełnienia jej naturalnego pożywienia. Takimi miejscami są karmiska, przygotowane jako dzicze buchtowiska, w których dziki wyszukują pod skibą przeoraną kukurydzę, bulwy ziemniaków, buraków i ziaren zbóż, czyli karmę soczystą i treściwą, potrzebną w czasie zimowego niedostatku. Na karmiskach zwierzyny się nie pozyskuje, a obserwuje, ocenia jej kondycję i liczebność. Są one zakładane w pobliżu utrwalonych ścieżek, po których przechodzi ona w inne obszary leśne, z dala od pól, w pobliżu ich ostoi i miejsc dziennego bytowania.
Pod ambonami zakłada się nęciska, różniące się od karmisk tym, że tam zwierzynę można pozyskiwać, po wcześniejszym wyselekcjonowaniu odpowiedniej sztuki, na którą ma się zezwolenie. Eliminuje się w ten sposób sztuki słabe, odpowiedniej płci i te, które nie gwarantują odpowiedniego sukcesu rozrodczego, czyli selekcyjne. Mało kto wie, że u saren występuje bardzo często ciąża mnoga, efektem czego są narodziny sarnich dwojaczków, a nawet trojaczków. Matka nie jest w stanie wyżywić tak mnogie potomstwo i zwykle najsilniejsze z rodzeństwa korzysta najczęściej z matczynego pokarmu, a pozostałe sporadycznie i w niewielkich ilościach. Jeżeli do grudnia, bo tak długo matka je dokarmia, nie osiągną one masy 12 kilogramów, będą cherlawe, słabe i najpewniej zimy nie przeżyją, stając się łupem drapieżników. Wiosną zaś, jeśli do niej dożyją staną się obiektem ataków strzykacza jeleniego, owada, który wykorzystując słabość koźlęcia wstrzykuje mu w czasie odpoczynku w okolice nozdrzy lepkie jaja, z których wylęgają się larwy, wędrujące do dróg oddechowych zwierzęcia i żerujące na jego błonach śluzowych, w zatokach nosowych, oskrzelach i tchawicy. Wywołuje to stały niepokój w postaci dziwnego zachowania się w czasie żerowania, prychania, podskoków i gwałtownych krótkich ucieczek. To nie są młodzieńcze zabawy saren, a objaw zarobaczenia larwami strzykacza. Energia z pokarmu rozchodowywana jest nie na wzrost i rozwój, a na nieskuteczne wydalenie larw, zapełniających drogi oddechowe. Rolą myśliwego jest wyeliminować takie słabe sztuki z łowiska poprzez ich odstrzelenie, a w przypadku trojaczków odpowiednio wczesne pozyskanie najsłabszej sztuki, a nawet dwóch. W przeciwnym wypadku cała trójka zimy nie przeżyje. Brzmi to może okrutnie, ale jest to jeden z łowieckich zabiegów hodowlanych, prowadzących do wzmocnienia danego gatunku. W swojej myśliwskiej trzydziestopięcioletniej praktyce z nozdrzy pozyskanych rogaczy, w czasie preparowania parostków usuwałem ponad sześćdziesiąt sztuk białych larw, niewiele mniejszych od pędraka chrabąszcza majowego. Wiedzą o tym myśliwi i dla nich nie jest to żadna ciekawostka. Ale wiedzieć o tym powinni również ci, którzy stając w obronie zwierzyny chętniej odstrzeliliby myśliwego, niż stojącą w obliczu śmierci sarnę.
Pierwsze skibyZiemniaki przeoraneNęcisko z okna ambony                 

 

         

Cze 18 2013

Dozownik na nęcisko

Dozownik nęciskowyRozsypywanie karmy na nęcisku zawsze wiąże się ze znacznymi jej ubytkami, chociażby ze względu na wszędobylskie sójki, które w ciągu krótkiego czasu potrafią „wyczyścić” nęcisko z kukurydzy. Nie gorsze są grzywacze i inne ptactwo, które pojawia się nie wiadomo skąd po wyłożeniu karmy. Uciążliwe jest wkopywanie jej za pomocą łomu na odpowiednią głębokość, chociaż daje to dobre rezultaty.
Bieszczadzcy myśliwi często korzystają z „wynalazku”, którego autor pozostaje nieznany. Pomysł polega na dozowaniu np. kukurydzy w czasie obecności dzików na nęcisku, przy czym dozowaniem zajmują się same dziki.
W 60-cio litrowej beczce wywierciłem 35 otworów (po pięć w siedmiu rzędach) o średnicy 13 milimetrów. W dnie beczki zamocowałem zaczep, do którego zamocowana jest kilkumetrowa lina. Drugi koniec liny palikuje się na nęcisku, co uniemożliwia przetoczenie beczki poza jego powierzchnię. Kilka kilogramów kukurydzy przez dłuższy czas wysypuje się przez otwory, jeśli beczka jest przesuwana przez dziki, które szybko orientują się w zasadach pracy urządzenia. Część otworów zaślepiłem śrubami z nakrętką i podkładkami, co pozwala na regulowanie ilości wysypywania się ziaren kukurydzy, czy innej karmy zbożowej. Dla owsa i innych zbóż wystarczą otwory o średnicy 8mm, ale kukurydza „koński ząb” przez taki otwór nie przejdzie. W beczce można umieścić zegar nęciskowy i zawsze będzie wiadomo o jakiej porze nęcisko odwiedzili smakosze wykładanej karmy.
Wnetrze beczki                         Dozownik na nęcisku