Do swojego obwodu Maciek ma dość daleko, bo prawie sto kilometrów. Ale jeździ tam od czasu do czasu, pomimo, że pogoda niezbyt często tego roku nastrajała do dwu-trzydniowych wypadów w łowisko. Tak było i tym razem. Na pełnię wrześniową oczekiwał z nadzieją, że „pogoda nie świnia, i się w końcu zmieni”. Ale pogoda pozostała świńską i się nie zmieniła. Padał od tygodnia deszcz, było zimno i dął mocny wiatr. Mimo tego pojechał. Na ambonie ma dość wygodne warunki bytowania, więc „zabawił” trzy dni jakby wiedział, że w końcu sukces przyjść musi. Odyniec przyszedł w nocy, ale poświata od oświetlonych księżycem chmur pozwoliła na precyzyjny strzał. Padł w ogniu, a na wadze miał 102 kilo. Gratuluję!!
Archowum tagów: odyniec
Wrz 24 2017
Dzik Maćka
Lut 08 2015
Szczęście i pech
Szczęście i pech zawsze chodzą w parze. W tym przypadku szczęście myśliwego, a pech odyńca, który wybrał się na leśną przechadzkę akurat o tej porze i w to miejsce, w którym chwilowo przebywał mój syn Robert. Jeśli zważyć, że było to jego pierwsze polowanie indywidualne w dopiero co rozpoczętym życiorysie myśliwego i po przyjęciu do swojego pierwszego koła, to szczęścia takiego można tylko pozazdrościć. Odyniec przyjął kulę na wysoką komorę, ale poszedł jeszcze około sto metrów i dokończył żywota pod amboną, do której zmierzał syn na swoją pierwszą zasiadkę w pierwszą noc lutowej pełni. Po wielu perypetiach związanych z patroszeniem i załadunkiem tuszy do samochodu dzik wylądował w skupie dziczyzny w Kraczkowej. Miał 102 kilo, a oręż zapowiada się na medal. GRATULUJĘ!!