« WESOŁYCH ŚWIĄT

»

Lut 08 2015

Szczęście i pech

Odyniec RobertaSzczęście i pech zawsze chodzą w parze. W tym przypadku szczęście myśliwego, a pech odyńca, który wybrał się na leśną przechadzkę akurat o tej porze i w to miejsce, w którym chwilowo przebywał mój syn Robert. Jeśli zważyć, że było to jego pierwsze polowanie indywidualne w dopiero co rozpoczętym życiorysie myśliwego i po przyjęciu do swojego pierwszego koła, to szczęścia takiego można tylko pozazdrościć. Odyniec przyjął kulę na wysoką komorę, ale poszedł jeszcze około sto metrów i dokończył żywota pod amboną, do której zmierzał syn na swoją pierwszą zasiadkę w pierwszą noc lutowej pełni. Po wielu perypetiach związanych z patroszeniem i załadunkiem tuszy do samochodu dzik wylądował w skupie dziczyzny w Kraczkowej. Miał 102 kilo, a oręż zapowiada się na medal. GRATULUJĘ!!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *