Archiwum kategorii: Myślistwo

Lis 22 2018

Przygoda z wilkami na Słonnem

Mówią, że jak się Antekma szczęście, to mu się nawet byk ocieli. Na brak szczęścia Antek narzekać nie może. Na jednym z polowań zbiorowych w Górach Słonnych niedaleko Sanoka, stojąc na stanowisku został otoczony watahą ośmiu wilków. Były zdezorientowane i wyraźnie szukały wyjścia z miotu. Rozpierzchały się, by za kilka chwil powrócić, nasłuchując odgłosów zbliżającej się naganki. Podchodziły do niego i warczały, a najbliższego miał na osiem metrów. Trzeba mieć mocne nerwy, aby w tej sytuacji fotografować wilczą zgraję. Jeden z dorodnych samców był bez przedniej prawej łapy, ale z powodzeniem dotrzymywał pozostałym. Dreszcz emocji był tak duży, że Antek przegapił znakomitą okazję do nakręcenia filmu. Pozostały mu jedynie zdjęcia, co też jest rzadkim trofeum do albumu. A okazji do fotografowania miał wiele w tym sezonie łowieckim. Szczególnie bogaty był sezon rykowiskowy, w którym podchodził wielokrotnie chmary i pojedyncze byki. Przeważnie pozostawał na ocenie jakości poroża, chociaż i tu szczęście mu dopisało, o czym była mowa we wcześniejszych wpisach. 
To prawdziwy entuzjasta łowów z obiektywem. I w tej konkurencji dorównuje sam sobie jako myśliwemu, bo „byczych” trofeów ma naprawdę sporo.
Gratuluję i DARZ BÓR!!!

Wilk bez prawej łapyTen sam w innym ujęciuDwa wikli obok siebie (w kółkach)
Ciężki jest los "byczego macho"W łowisku koło Rzepedzi

         

Wrz 28 2018

Antoś i jego byk

Tuż po strzale Dziś przed południem Antek, mój dobry kolega przysłał mi zdjęcia utrwalające efekt polowania na rykowisku, które właśnie dobiega końca. Byk, którego pozyskał parę dni temu rano, to efekt trudnego, dalekiego podchodu po oszronionych trawach odkrytej bieszczadzkiej połoniny. To obustronnie widliczny dziesiątak, a więc byk selekcyjny, ale – przyznacie – ładny!
Wczorajsze podchody były udane, ale tylko dla fotografa, ponieważ byk był obustronnie koronnym dziesiątakiem, młodym jeszcze, bo bez nadoczniaków. Nagrodą za udane rykowiskowe podchody jest zdjęcie z uwiecznionym zachodem słońca pod bieszczadzki horyzont.
Gratuluję Antkowi sukcesu, a kol. Robertowi Dymkowi (na zdjęciu z lewej) cierpliwości w oczekiwaniu na swój łowiecki sukces.
Mlody, obustronnie koronnyZachod slońca w Bieszczadach

 

Sie 25 2018

Polowanie w żółtej strefie

Św. Hubert w Miedniku Moje tegoroczne letnie polowanie w Ugoszczy odbywało się na terenach objętych „żółtą strefą”, czyli zapowietrzonych ze względu na afrykański pomór świń. I chociaż po dzikach tego nie widać, należy przestrzegać wielu obostrzeń, ograniczających rozprzestrzenianie się choroby, chroniąc przede wszystkim gospodarstwa rolne i hodowlane o profilu mięsnym. Nie ułatwia to polowań, szczególnie w przypadku pozyskania dzika, z którym postępowanie jest dość uciążliwe. Trzeba, oprócz zachowania odpowiednich warunków podczas patroszenia, dostarczyć go do punktu przechowywania tusz na czas badania, a trwa to zazwyczaj kilka dni, po czym – w przypadku tuszy zdrowej – można przeprowadzić rutynowe badanie weterynaryjne w kierunku włośni. Kontenerowe chłodnie są rozstawione w terenie objętym kwarantanną, a ich wykaz znajduje się w miejscach wyłożenia książek ewidencji polowań indywidualnych. 
W Miedniku – niewielkiej osadzie leśnej, w pobliżu leśniczówek Leśnictw Wrotnów, Stoczek i Miednik, koło LOT-HAZ z Siedlec ustawiło naturalnej wielkości statuetkę św. Huberta, przy której odbywają się zbiórki myśliwych przed uroczystymi wydarzeniami w łowisku. W pobliżu stoi wiekowy dąb – pomnik przyrody, który w czasie wichury utracił gruby konar. Dziwnym trafem, upadając i roztrzaskując się na podstawie statuy nie uszkodził jej w najmniejszym nawet stopniu. To chyba dowód na świętość naszego patrona, bo inaczej szczęśliwego ocalenia figury wytłumaczyć się nie da. Ocalaly cudem
Tegorocznego dzika pozyskałem z przenośnej, aluminiowej zwyżki, którą ustawia się bez trudu w miejscu, w którym „coś się dzieje”, czyli przy trasach wyjścia dzików do dojrzewających upraw kukurydzy. Warunkiem udanych polowań z takich zwyżek jest wszakże dobra pogoda, która w tym roku była nadzwyczaj łaskawa. Ciepłe, bezwietrzne noce, pogodne niebo i brak komarów, które ze względu na panującą na Mazowszu suszę nie miały warunków do namnożenia się i dokuczania w czasie polowania. Urokliwe miejsce „Długie łąki”, zbuchtowane przez dziki było, jak co roku kapryśne i ratować się trzeba było zwyżką o łatwej do wykonania konstrukcji.
Może uda się jeszcze kiedyś, jeśli zdrowie pozwoli zapolować w ugoszczańskich lasach, gdzie polowanie gwarantuje niezapomniane przeżycia, a ich atmosfera sprzyja znakomitemu wypoczynkowi.    

Długie łąkiZwyżka składanaDzik w chłodni kontenerowej w Żeleźnikach-50kg       

Lut 26 2018

Zimowa wyprawa na Mazowsze

Na nęcisku CzternastkiNie była to wyprawa wymagająca poświęcenia, jak Wielickiego, Urubki i innych, zmagających się z problemami zimowego wejścia na K2, ale wyjazd raczej relaksacyjny, mający na celu spędzenia kilku wieczorów i nocy na   ambonach,  jakich w łowiskach Miednika jest sporo. Są to zazwyczaj ambony, mające swoją historię, z którymi wielu myśliwych wiąże niezapomniane przeżycia i rozstać się z nimi nie chce. Dlatego ratowane są przed rozbiórką i remontowane, co pozwala wciąż z nich korzystać w nadziei na kolejną łowiecką przygodę. A więc, niech żyją i służą myśliwym jak najdłużej! 
Byłem tam z synem osiem dni. Złożyło się w tym roku tak, że w dniu przyjazdu do Międzylesia św. Hubert podsunął mi „pod lufę” warchlaka z watahy rówieśników, czym specjalnie chwalić się nie da. Ale wędrując po lesie w dzień, „dla zdrowia”, można było spotkać sporo innego zwierza, jakiego nie wszystkim spotkać się udaje. Były rudle saren, żerujące w różnych porach dnia na oziminach, często liczące ponad 25 sztuk, były łosie w parach i solo, była chmara jeleni i, co zupełnie mnie zaskoczyło, kilkanaście żurawi na otwartych przestrzeniach Miedznej, zwiastujących chyba rychłe naSarnydejście wiosny. Ale wiosna okazała się niezbyt rychliwa. Spadki temperatury sięgały minus 15 stopni, a w ostatnią noc naszego pobytu spadł śnieg, którego przez cały okres naszego pobytu nie było za wiele pod koronami drzew.
Czarnego zwierza w tym roku było mniej niż zazwyczaj. To wynik zwiększonych planów pozyskania i niespotykanej dotąd wycinki dorodnych dębów i sosen, których przygotowanie do wywózki angażuje pracowników leśnych do późnych godzin nocnych. To, według mnie spowodowało, że czarny zwierz przesunął się do sąsiednich ostoi, gdzie hałas pił i ciągników jest mniejszy, a obfitość żołędzi trzyma zwierza zimą w lesie, jak kukurydza na polach latem.
Ale było wesoło, zdrowo i z pewnością nie był to ostatni nasz pobyt w tym łowisku. 
Para łosi Stara ambona. "Jedynka" Ambona "Ttrzynastka"Stara "Osiemnastka"                 

Paź 10 2017

Oj, działo się, działo…

W moim obwodzie rykowisko w tym roku było bardzo dziwne. A w zasadzie, jak twierdzą miejscowi myśliwi, wcale go nie było. Efekty polowań rykowiskowych mniej niż mizerne, jedynie na początku września sukces osiągnął Tomek. Ale w iTarnawa. Rykowisko 2017nnych, znanych mi obwodach moich kolegów, las trząsł się od ryku jeleni, a efekty podchodzenia byków były nadspodziewanie dobre. W okolicach Tarnawy padł kapitalny byk o masie poroża 8,5 kilo w stanie tuż po preparacji, ale teraz ma prawie kilogram mniej. I do tego selekt, nieregularny czternastak, jednostronnie koronny.
W Rzepedzi kol. Ryszard podszedł ryczącego byka i się nie pomylił. Bardzo ładny selekcik, trochę mniej okazały, niż byk z Tarnawy.
Byk z Gór Słonnych kol. Antka wygląda równie ciekawie jak byki kolegów. Niestrudzony w podchodzeniu, jeśli nie strzela, to fotografuje, jak tym razem, kiedy podszedł obustronnie koronnego, kapitalnego w tuszy byka w rejonie Rzepedzi. Aby tak blisko podejść byka, trzeba mieć Antkową kondycję, samozaparcie i znać teren, lepiej niż własną kieszeń, w której, jak mawiają, raz na jakiś czas natkniesz się na łapkę na myszy.
A ja poczekam, może wyjmą spod ochrony wilka, żubra i niedźwiedzia. Wtedy możemy mieć tyle zabawy, co Antek z bykami.   
Rzepedź. Kol. Ryszard i jego bykByk Kol Ryszarda po preparacjiHoluczków. Poroże byka Antka

Podchod Antka. Obustronnie koronnyRykowisko. Z podchoduJeleń byk bieszczadzki (karpacki) 

Paź 06 2017

Jesienne odnowienie buchtowiska

Ziemniaki pod przeoranieZniknęły z pól owoce rolniczego trudu, tak chętnie podkradane przez dziki i inną zwierzynę leśną w okresie jej wegetacji i dojrzewania. Tu i ówdzie rudzieją jeszcze łany kukurydzy, dojrzewające na pniu do zbioru na ziarno. I  chociaż głód jeszcze zwierzynie nie doskwiera, bo w lasach sporo jest dzikich sadów, owoców leśnych, pędraków i traw, którymi posilić się można, zawczasu przygotować trzeba miejsca, do których zwierzynę można zwabić, ocenić, policzyć, a przede wszystkim dać jej możliwość uzupełnienia jej naturalnego pożywienia. Takimi miejscami są karmiska, przygotowane jako dzicze buchtowiska, w których dziki wyszukują pod skibą przeoraną kukurydzę, bulwy ziemniaków, buraków i ziaren zbóż, czyli karmę soczystą i treściwą, potrzebną w czasie zimowego niedostatku. Na karmiskach zwierzyny się nie pozyskuje, a obserwuje, ocenia jej kondycję i liczebność. Są one zakładane w pobliżu utrwalonych ścieżek, po których przechodzi ona w inne obszary leśne, z dala od pól, w pobliżu ich ostoi i miejsc dziennego bytowania.
Pod ambonami zakłada się nęciska, różniące się od karmisk tym, że tam zwierzynę można pozyskiwać, po wcześniejszym wyselekcjonowaniu odpowiedniej sztuki, na którą ma się zezwolenie. Eliminuje się w ten sposób sztuki słabe, odpowiedniej płci i te, które nie gwarantują odpowiedniego sukcesu rozrodczego, czyli selekcyjne. Mało kto wie, że u saren występuje bardzo często ciąża mnoga, efektem czego są narodziny sarnich dwojaczków, a nawet trojaczków. Matka nie jest w stanie wyżywić tak mnogie potomstwo i zwykle najsilniejsze z rodzeństwa korzysta najczęściej z matczynego pokarmu, a pozostałe sporadycznie i w niewielkich ilościach. Jeżeli do grudnia, bo tak długo matka je dokarmia, nie osiągną one masy 12 kilogramów, będą cherlawe, słabe i najpewniej zimy nie przeżyją, stając się łupem drapieżników. Wiosną zaś, jeśli do niej dożyją staną się obiektem ataków strzykacza jeleniego, owada, który wykorzystując słabość koźlęcia wstrzykuje mu w czasie odpoczynku w okolice nozdrzy lepkie jaja, z których wylęgają się larwy, wędrujące do dróg oddechowych zwierzęcia i żerujące na jego błonach śluzowych, w zatokach nosowych, oskrzelach i tchawicy. Wywołuje to stały niepokój w postaci dziwnego zachowania się w czasie żerowania, prychania, podskoków i gwałtownych krótkich ucieczek. To nie są młodzieńcze zabawy saren, a objaw zarobaczenia larwami strzykacza. Energia z pokarmu rozchodowywana jest nie na wzrost i rozwój, a na nieskuteczne wydalenie larw, zapełniających drogi oddechowe. Rolą myśliwego jest wyeliminować takie słabe sztuki z łowiska poprzez ich odstrzelenie, a w przypadku trojaczków odpowiednio wczesne pozyskanie najsłabszej sztuki, a nawet dwóch. W przeciwnym wypadku cała trójka zimy nie przeżyje. Brzmi to może okrutnie, ale jest to jeden z łowieckich zabiegów hodowlanych, prowadzących do wzmocnienia danego gatunku. W swojej myśliwskiej trzydziestopięcioletniej praktyce z nozdrzy pozyskanych rogaczy, w czasie preparowania parostków usuwałem ponad sześćdziesiąt sztuk białych larw, niewiele mniejszych od pędraka chrabąszcza majowego. Wiedzą o tym myśliwi i dla nich nie jest to żadna ciekawostka. Ale wiedzieć o tym powinni również ci, którzy stając w obronie zwierzyny chętniej odstrzeliliby myśliwego, niż stojącą w obliczu śmierci sarnę.
Pierwsze skibyZiemniaki przeoraneNęcisko z okna ambony                 

 

         

Wrz 24 2017

Dzik Maćka

Odyniec MaćkaDo swojego obwodu Maciek ma dość daleko, bo prawie sto kilometrów. Ale jeździ tam od czasu do czasu, pomimo, że pogoda niezbyt często tego roku nastrajała do dwu-trzydniowych wypadów w łowisko. Tak było i tym razem. Na pełnię wrześniową oczekiwał z nadzieją, że „pogoda nie świnia, i się w końcu zmieni”. Ale pogoda pozostała świńską i się nie zmieniła. Padał od tygodnia deszcz, było zimno i dął mocny wiatr. Mimo tego pojechał. Na ambonie ma dość wygodne warunki bytowania, więc „zabawił” trzy dni jakby wiedział, że w końcu sukces przyjść musi. Odyniec przyszedł w nocy, ale poświata od oświetlonych księżycem chmur pozwoliła na precyzyjny strzał. Padł w ogniu, a na wadze miał 102 kilo. Gratuluję!!      

Mar 07 2017

Antek – opowieść druga

O Antku można napisać książkę. Jest nie do zajechania, a jak sobie coś postanowi, możecie być pewni, że będzie dążył do zrealizAntek nad Rzepedziąowania tego postanowienia w taki sposób, jak sobie zaplanował. Tak było i tym razem.
Na początku okresu polowań na byki, pod koniec sierpnia spotkał w łowisku byka, który dość dobry w tuszy poroże miał mocno zdeformowane. Lewa tyka krótka, skierowana była w dół, wyraźnie mogła w przyszłości zagrozić kondycji zwierzęcia. Postanowił, że zrobi wszystko, aby go pozyskać. Ile go to postanowienie kosztowało wyjazdów w dość odległe łowisko i godzin poświęconych na poszukiwanie i podchodzenie byka, bo miał go trzy razy na strzał, wie tylko on. Ale zawsze coś było nie tak. Nie chciał zepsuć strzału i nie strzelał, bo wiedział, że byk trzyma się w dolince Szarego Potoku i stamtąd wychodzi a to na Jamę, a to na Przybyszów, Nad Stację lub Rzepedź. W końcu musi się pomylić – wyrokował Antek, ale czas mijał, a byk mylić się nie chciał. Późną jesienią był blisko szczęścia. Byk w towarzystwie młodszego „kolegi” i Antek szli naprzeciw siebie, przegrodzeni długim grzbietem z opadającymi po obu jego stronach, stromymi łąkami. Towarzyszący Antkowi zięć, zacięty fotografik przyrody  zdążył uwiecznić dwa łby jelenie, które nagle pokazały się ponad grzbietem. Dzieliło ich dwadzieścia metrów, ale warunków do bezpiecznego strzału nie było.
Zima w tym sezonie szybko podmieniła barwną jesień i przysypała rzepedzkie szczyty grubym całunem białego puchu. Antek niestrudzenie brodził po pas w śniegu i śledził ruchy byków, o których wiedział po kilku miesiącach prawie wszystko. Rozszyfrował schemat poruszania się po okolicy i kiedy śniegi zaczęły odsłaniać zeschłe trawy zasadzał się nań w ściśle określonych miejscach. Długo to nie trwało. 13 lutego, a więc pod koniec sezonu polowań na byki szczęście i pech spotkały się w tym samym miejscu. Antek szedł w kierunku domniemanego wyjścia byka i nie pomylił się. Kiedy w dole zobaczył początek Potoku Szarego, a przy nim „swojego” byka, nie zawahał się i ręka mu nie drgnęła. Rozstawił trójnożny pastorał i przesłonięty grzbietem wzniesienNieoczekiwane spotkanieia przymierzył. Widział, jak kula poruszyła zeschłymi trawami i jak byk zwalił się w ogniu na zlodowaciały śnieg, który w dolinkach zalega twardą skorupą i leżeć tam będzie do późnej wiosny.
I tak skończyło się piękno polowania, a  zaczęła się ciężka robota przy przygotowaniu tuszy do transportu. Ale wpierw trzeba ją ściągnąć do drogi, którą mógłby dojechać samochód. I jak uporał się ze wszystkim, nad Dolinką Potoku Szarego zapadał gęstniejący mrok.

Byk, jak się okazało trzylatek, złamał lewą tykę przy możdżeniu we wczesnym okresie nakładania  poroża  i urwał jej znaczną część pozostawiając zwisający kilkunastocentymetrowy kikut, który wytarty odsłonił bolesną jego tajemnicę.

To było tutajZłom......i ostatni kęs

Trofeum "odbite"Poroże spreparowaneDolinka Potoku Szarego

Paź 31 2016

Hubertus w „Kuropatwie”

29 października uroczystym polowaniem „hubertowskim” rozpoczęto sezon polowań zbioMsza Hubertowska w leśnej kaplicy kołarowych w żołyńskiej „Kuropatwie”. Jako jeden z licznych, zaproszonych gości byłem na tym polowaniu, bo polowania w tym kole mają piękną, zgodną z tradycją oprawę, a koło od lat pieczołowicie dba o zachowanie tradycji nie zapominając o najdrobniejszych szczegółach oprawy. Św.  Hubert nie był dla mnie łaskawy, bo nie dał mi okazji do pretendowania do tytułu „króla polowania” lub „króla pudlarzy”. Inaczej mówiąc, strzału nie dałem, a nawet więcej – nie widziałem czarnego zwierza, celny strzał do którego gwarantował pretendowanie do zaszczytnego tytułu „Króla”. Ale nie żałuję, bo atmosfera była sympatyczna, polowanie bezpieczne, prowadzący znakomicie kierował grupą dwudziestu myśliwych, a do pokotu dołożyliśmy jednego dzika, a więc nie powróciliśmy na przysłowiowych „lufach”.
Losowane kartki stanowiskowe z pomysłową graficzną oprawą przygotowane były specjalnie na ten dzień przez podłowczego Jana i zostały przez jego uczestników zachowane na pamiątkę.
Po polowaniu, przed stanicą myśliwską ks. Robert – czł. koła poświęcił okazałą tablicę pamiątkową kończącą uroczystości związane z 70. rocznicą jego powstania. Poswiecenie tablicy pamiątkowej
A potem ułożono pokot, oddano ostatni hołd pozyskanej zwierzynie, wyróżniono medalami „Króla polowania” i „Króla pudlarzy” i posadzono ich na przygotowanych zwyżkach tronowych.
Biesiada myśliwska była jednocześnie uroczystym zakończeniem Jubileuszowego Roku 70-lecia koła i przed jej rozpoczęciem prezes koła wręczył dwa wyróżnienia kolegom z innych kół, którzy przyczynili się swoimi działaniami do wzbogacenia Jubileuszu Koła.
Biesiadowano później w Stanicy, przy suto zastawionych stołach, z zaproszonymi gośćmi i rodzinami myśliwych w koleżeńskiej, miłej atmosferze.
Darz Bór!!
Na zbiórce - losowanie kartek stanowiskowychNa jednym z ośmiu stanowiskPokot
Król polowaniaKról-pudlarzyKról polowania na tronie

Wrz 21 2016

Rykowisko w pełni

Jeden z moiAntek i jego trofeumch najlepszych kolegów, Antek Oryszczak z sanockiego „ŻUBRA” nie próżnuje. Na tegorocznym rykowisku pozyskał  pięknego byka w wieku około 8 lat, dwunastaka nieregularnego o masie poroża około 9 kilogramów. Wracał z porannego podchodu na „swoją” ambonę i nieoczekiwanie natknął się w bezpośrednim jej sąsiedztwie na byka, który towarzyszył łani z cielakiem. Wymarzona sytuacja: selekt z widlicą, z jednej stronyBędzie medal? dwunastak, z drugiej dziesiątak. I poroże o masie i wymiarach, jakiego dotychczas nie spotkał w swoim łowisku. Nie spudłował, bo strzelec z niego wyśmienity.
Należał się ten byk Antkowi jak mało komu. To nagroda za pracę, jaką wkłada w łowisko, w którym sam uprawia prawie trzy hektarowe poletko, opiekuje się czterema ambonami i kilkoma zwyżkami, konserwuje je, naprawia i utrzymuje w nienagannym stanie. Nie znam bardziej zaangażowanego w działaniach na rzecz łowiectwa myśliwego, pełnego energii i humoru.
Gratuluję sukcesu i życzę w następnym roku równie pięknego, bo o lepszego będzie z pewnością trudno.

Starsze posty «