Wczoraj, po pierwszych opadach śniegu ruszyłem do Werlasu na pierwsze dokarmianie zwierzyny. Zabrałem na przyczepkę pięć worków sianokiszonki, którą sporządziłem na mojej działce i bardzo byłem ciekaw, czy eksperyment się udał. Jeden worek włożyłem do paśnika, pozostałe złożyłem obok, jako ewentualne uzupełnienia. Nie mam doświadczenia w tym, jak powinna wyglądać sianokiszonka. W mojej ocenie powinna być lepsza. Ale, jeśli nie wezmą ją sarny i jelenie, to żubry, które na Horodku zadomowiły się na stałe długo poleżeć jej nie dadzą. Przy paśniku była sarna, a w dwóch innych miejscach, przez szosę przeszło ich kilka. Tak więc, śnieg spowodował zwiększoną ruchliwość zwierzyny w poszukiwaniu pokarmu. I to jest dobry moment, aby w wędrówkach za żerem podchodziły do paśników i zapamiętały to, że tutaj zawsze coś się znajdzie do pojedzenia.
Archowum tagów: sianokiszonka
Cze 20 2013
Sianokiszonka workowana
Wykaszanie traw na działkach w Sanoku, tam, gdzie mam swój niewielki kawałek ziemi nasunął mi myśl, że można spróbować wykorzystać podsuszoną trawę do sporządzenia sianokiszonki w workach foliowych. Trawa tam dobra, młoda i soczysta i jest usuwana na kompostowe wysypisko poza obręb działek. Wykosiłem koledze, który jest aktualnie w Danii mocno podrośniętą trawę i pomimo deszczowego czerwca, kilkakrotnie przewracając siano po częstych opadach włożyłem je, mocno ubijając do podwójnych worków foliowych. Mam pięć worków sianokiszonki, w sam raz do jednego paśnika, który zamierzam zbudować w lipcu i ustawić na Horodku w takim miejscu, aby można było obserwować zwierzynę w jego pobliżu.
Jeśli eksperyment się uda, w przyszłym roku bez trudu sporządzę dwa razy więcej takiej karmy, bo – chociaż Sanok nie wioska – miejsc w obrębie miasta, gdzie ta darmowa karma marnuje się od lat jest naprawdę sporo.