Dzisiejszy dzień poświęciłem na dokarmianie zwierzyny w dwóch sektorach: na Dudy Polu i w Rynku. W zasadzie brak śniegu i odsłonięte ostrężyny stwarzają komfort zwierzynie płowej w dostępie do żeru soczystego. Biedy nie ma. Jest sporo tropów jeleni i wszędzie tam, gdzie są spotykane towarzyszą im wilki. To nie jest ozdoba bieszczadzkiej kniei. To jest plaga!! Najwyższy czas zacząć planowe pozyskanie z pożytkiem dla kopytnych i rolników, którym wilki wyrządzają dotkliwe szkody. Płacimy za to wszyscy, ale hodowców owiec i bydła to nie urządza. Nas też. Już nawet psy we wsiach nie szczekają tak często, jak wtedy, kiedy wilków było mniej, bo teraz jest ich mniej niż wilków. Poszły na wilczą przystawkę przed daniem głównym. Drugą plagą, generującą wymierne szkody naszemu kołu są żubry. Dla jasności, nie mamy nic przeciwko ich bytowaniu w naszych łowiskach. Ale „dzięki” nim wszystko to, co jest wykładane na Horodku, Dudy Polu, Rynku, Studennem i na innych karmiskach dla dzików i zwierzyny płowej jest błyskawicznie zżerane przez króla naszych puszcz. Ale tych królów w Bieszczadach mamy już ponad dwieście. A w naszym obwodzie jest ich kilkanaście. Oceniam, że 80% karmy treściwej i soczystej, jaką wykładamy na karmiskach zaspokaja potrzeby tych olbrzymich ssaków. I jakoś nie możemy dobić się tego, aby otrzymywać rzeczowe, lub finansowe wsparcie na zakup odpowiedniej karmy dla żubrów. Poletko na Rynku, na którym był owies z wsiewką rzepy jest zdeptane przez żubry do tego stopnia, że wygląda jak przejściu brony talerzowej. Jedyny pożytek to chyba ten, że jest częściowo uszlachetnione obornikiem, bo łajniaków jest tam tyle samo, co bulw rzepy.
Było to chyba ostatnie dokarmianie w tym, kończącym się roku gospodarczym, bo prognoza długoterminowa nie straszy nas zimą, chociaż w kalendarzu mamy jej jeszcze trzy tygodnie. A więc – aby do wiosny!!
Archowum tagów: dokarmianie
Mar 02 2015
Ostatnie dokarmianie
Lis 27 2014
Zimowe dokarmianie
Wczorajszy wypad do łowiska poświęciłem przede wszystkim na wyłożenie buraków., kukurydzy i jabłek w dwóch miejscach dokarmiania, tj. na Dudy Polu i Studennem. Chociaż zwierzyna nie jest jeszcze w wielkiej potrzebie, ale przyzwyczajać ją do tych miejsc trzeba wcześniej, zanim śnieg „zasypie wszystko na biało”, jak śpiewał niegdyś Andrzej Rosiewicz. Jest to ciężka robota, bo karmiska mamy dość nieszczęśliwie usytuowane. Dojazd do nich jest w większości przypadków utrudniony i trzeba karmę transportować na własnym garbie. Jeżeli, tak jak ja wczoraj, zaryzykujesz podjechać do karmiska swoją terenówką, z pewnością będziesz miał kłopoty. Nasiąknięta wodą gleba zamienia się w grząskie bagno i wyjazd na drogę wymagać będzie od Ciebie znacznego wysiłku i twórczej inwencji. Tak było na Dudy Polu. Uratowały mnie gałęzie jedliny podkładane pod koła na odcinku kilkudziesięciu metrów przez poletko i na leśnej drodze. Na Studennem, gdzie zwykle w porze suchej dojazd na zwykłych oponach jest mało prawdopodobny, trzeba karmę wozić ciągnikiem, lub nosić worki z burakami na plecach. Coś z tym trzeba zrobić. Proponuję przyjrzeć się usytuowaniu obecnych miejsc zimowego dokarmiania i w porozumieniu z Nadleśnictwem zmienić je, wykorzystując miejsca przy tzw. stokówkach, tj. utwardzonych drogach leśnych, służących do wywózki drewna z miejsc jego składowania. Na Studennem, w pobliżu Sanu znalazłem ukryte narzędzia kłusownicze, wykonane na wzór surwiwalowych przyborów służących do łowienia alaskańskich łososi, prezentowane kiedyś w jednym z telewizyjnych kanałów przyrodniczych. A mówią, że już nic w tej telewizji nie ma ciekawego…