Mówią, że jak się ma szczęście, to mu się nawet byk ocieli. Na brak szczęścia Antek narzekać nie może. Na jednym z polowań zbiorowych w Górach Słonnych niedaleko Sanoka, stojąc na stanowisku został otoczony watahą ośmiu wilków. Były zdezorientowane i wyraźnie szukały wyjścia z miotu. Rozpierzchały się, by za kilka chwil powrócić, nasłuchując odgłosów zbliżającej się naganki. Podchodziły do niego i warczały, a najbliższego miał na osiem metrów. Trzeba mieć mocne nerwy, aby w tej sytuacji fotografować wilczą zgraję. Jeden z dorodnych samców był bez przedniej prawej łapy, ale z powodzeniem dotrzymywał pozostałym. Dreszcz emocji był tak duży, że Antek przegapił znakomitą okazję do nakręcenia filmu. Pozostały mu jedynie zdjęcia, co też jest rzadkim trofeum do albumu. A okazji do fotografowania miał wiele w tym sezonie łowieckim. Szczególnie bogaty był sezon rykowiskowy, w którym podchodził wielokrotnie chmary i pojedyncze byki. Przeważnie pozostawał na ocenie jakości poroża, chociaż i tu szczęście mu dopisało, o czym była mowa we wcześniejszych wpisach.
To prawdziwy entuzjasta łowów z obiektywem. I w tej konkurencji dorównuje sam sobie jako myśliwemu, bo „byczych” trofeów ma naprawdę sporo.
Gratuluję i DARZ BÓR!!!