Tydzień temu odwiedziłem „swoje” gospodarstwo łowieckie na Horodku. I chociaż nie zamierzałem polować, z wyjazdu jestem bardzo zadowolony. Na poletku dolnym żyto kępkowe zazieleniło się ładnie i przynajmniej w pierwszym okresie wegetacji da zwierzynie deser w postaci smakowitej masy zielonej. Ale, jeśli zwiedzą się o tym żubry, będzie po życie. Na górnym poletku koniczyna „wzięła się” do życia na powierzchni 2/3 areału i, jeśli nie zagłuszy ją ptasi rdest, też będzie niezłe pastwisko do żerowania. Ostatki soli włożyłem do koryta i z ambony, która jest doskonałym miejscem obserwacyjnym oczekiwałem jakichś ruchów zwierzyny. Kiedy zmierzchało już mocno, o godz. 20.00 przez buchtowiska przeszła grupa trzech dorodnych loch z tegorocznym przychówkiem, którego liczby nie sposób było ustalić. Każda locha była prowadzącą, co nie trudno było zauważyć, ale „drób” trzymał się razem, tasując się ciągle i będąc w stałym ruchu. Myślę, że było tego około 20 sztuk. To dobry prognostyk na jesień, jeśli wcześniej „wilcy” nie dobiorą się do tych przekąsek. Chyba, że stu kilogramowe lochy, działając zespołowo zdołają obronić swoje potomstwo. Oby tak było! Zdjęcia, wykonane aparatem komórkowym z dość dużej odległości rewelacyjne nie są, ale -jak mówią – lepszy rydz, niż nic.
maj 19 2013