Atrakcyjność naszego bieszczadzkiego obwodu 210pk zna każdy, kto umiejętnie łączy pasje łowieckie z obowiązkami rodzinnymi tak, jak to czyni wielu naszych kolegów, przyjeżdżających z odległego Krakowa w dowolnej porze roku. Do atrakcyjnych miejsc, odwiedzając które możemy poznać cząstkę historii tych ziem i przewentylować płuca świeżym, górskim powietrzem zaliczyć trzeba: Zespół Elektrowni Wodnych Solina-Myczkowce, Ośrodek Narciarski „Laworta” w Ustrzykach Dolnych, Zagroda Żubrów w Mucznem, Sanok, przez który przejeżdża każdy, lecz mało kto poznał niezwykle cenną ekspozycję ikon i Galerię Malarstwa Beksińskiego w Muzeum Historycznym, sanocki Skansen, z unikalną architekturą Rynku Galicyjskiego, Muzeum I wojny światowej w Jabłonkach, Muzeum Przyrodniczo-Łowieckie w Ustrzykach itd. Jadąc przez Lesko warto wstąpić do zabytkowej Synagogi, w której od wiosny do jesieni czynna jest wystawa bieszczadzkich twórców, mająca charakter reprezentatywnego przeglądu malarstwa, rzeźby, rękodzieła artystycznego i unikalnych wyrobów jubilerskich, gdzie można kupić coś na pamiątkę i zapoznać się dorobkiem twórczym artystów bieszczadzkiego regionu.
Jadąc z Sanoka w kierunku Leska przez Załuż, na chwilę można zatrzymać się na przydrożnym parkingu kilometr za tą miejscowością, gdzie na stromym wzgórzu, tuż nad Sanem znajdują się ruiny Zamku Kmity, miejscowego średniowiecznego „zabijaki”, o którym krążą liczne, lokakne legendy. Jest tam taras widokowy skierowany na Lesko i pradolinę rzeki San z widokiem na południowo-zachodnią część Bieszczad. Można tu ugasić pragnienie i posilić się daniami z grilla w czynnym w okresie turystycznym bufecie. U podnóża tego wzniesienia zachowało się rumowisko jednego z licznych na tym terenie bunkrów Linii Mołotowa – żelbetonowych umocnień obronnych, wybudowanych po zajęciu części Rzeczpospolitej 17 września 1939 roku i wysadzonych w powietrze po napaści Niemiec na ZSRR w czerwcu 1941 roku. Wzdłuż trasy Sanok – Załuż jest ich kilka. Jadąc z Załuża w kierunku Przemyśla przez serpentyny Gór Słonnych, za miejscowością Wujskie, po pokonaniu kilkunastu ostrych zakrętów jest zjazd w prawo na parking, przy którym usytuowano platformę widokową z zaznaczonymi i opisanymi kierunkami widocznych na rozległym horyzoncie bieszczadzkich szczytów i pasm górskich. Za Załużem, w miejscowości Łukawica jest droga do Bezmiechowej, w której funkcjonuje lotnisko górskie, będące własnością Politechnik Warszawskiej i Rzeszowskiej, gdzie ewolucje lotnicze szybowników i paralotniarzy zapierają dech w piersiach. To naprawdę warto zobaczyć w pogodny, „lotny” dzień tego unikalnego, działającego od czasów międzywojennych lotniska. Organizowane są tutaj letnie turnusy podstawowego szkolenia dla paralotniarzy i szybowników. Nieco oddaloną jest najbardziej oryginalna bieszczadzka atrakcja, czyli Kolejka Bieszczadzka, wąskotorówka, której początki sięgają II połowy XIX wieku. Trzeba dojechać do Cisnej, a stamtąd krętą żelazną drogą, przełożoną wzdłuż bieszczadzkich potoków, przez liczne mosty o niecodziennej, pięknej konstrukcji przebyć trasę wycieczkową z licznymi niespodziankami. To tylko niektóre propozycje, mogące służyć planowaniu docelowych, lub pośrednich tras wycieczkowych.
W okresie wakacji, a także zimą, umiejętnie łączy polowanie z aktywnym wypoczynkiem Kol. Andrzej Biernat, który w tym roku, w czasie ferii zimowych przyjechał tutaj z całą rodziną: małżonką Jadwigą, córką Kasią i dwiema uroczymi wnuczkami, Małgosią i Natalką, które od dwóch lat uprawiają narciarstwo zjazdowe. Idzie im świetnie. Na szczycie Laworty, patrząc od strony podnóża amatorzy nart wyglądają jak mróweczki, ale ta wysokość nie przeraża żadnej z dziewcząt. Szusują po stoku z młodzieńczą fantazją po kilkanaście razy w ciągu każdego przedpołudnia. W dzień kibicowanie wnuczkom w ich narciarskiej edukacji, zwiedzanie okolicznych atrakcji turystycznych i spędzanie czasu w rodzinnym gronie, wieczorem zasiadki w łowisku. Z ustrzyckiej „Laworty” i wypadu do Mucznego przedstawiam kilka zdjęć, przysłanych przez Andrzeja. Wiosną i latem, kiedy dzień jest długi, czas polowań uzupełniany jest pracą w łowisku. Najczęściej są to remonty istniejących, lub budowa nowych urządzeń łowieckich. Inaczej mówiąc, jest tutaj coś dla ciała i ducha. Potrzebna jest odrobina chęci, aby aktywnie i pożytecznie spędzić czas w łowisku, do którego przecież jeździmy z wielką ochotą.
Kwi 09 2015