12 kwietnia mieliśmy Walne. Było dość ostro, bo Sprawozdanie Komisji Rewizyjnej obnażyło wiele niedostatków naszego działania. Powiedzmy wprost: uwidoczniło wiele błędów Zarządu, a łowczego w szczególności. Chociaż rok temu w sprawozdaniu Komisji Rewizyjnej warunkowo zawnioskowano o udzielenie absolutorium łowczemu, to w tym roku, po obnażeniu podobnych, lub takich samych błędów, wniosek komisji był bezlitosny. Kiedy w tajnym głosowaniu uchwalono, aby absolutorium nie udzielić, stało się jasne, że łowczy „poleci”. I poleciał. Nie będę kopał leżącego, bo ma bliższych sobie kopaczy, ale wydaje się, że część jego winy należy rozłożyć również na pozostałych członków Zarządu. Bo to Zarząd odpowiada za gospodarkę łowiecką, a łowczy organizuje wykonywanie zadań, kontroluje ich realizację i sprawiedliwie rozlicza kolegów odpowiedzialnych za przebieg i efekty tych prac. Tak niestety nie było, bo cóż to za plan prac gospodarczo-hodowlanych, który nie ma pokrycia w zabezpieczeniu materiałowo-finansowym. Kilku myśliwych, wykonujących prace na poletkach własnym sprzętem od dwóch lat bezskutecznie domaga się zwrotu należności za paliwo. O wszystko trzeba się prosić. Pieniędzy wystarcza jedynie na ruchy pozorne, na byle jaką obróbkę poletek, na namiastkowe ilości karmy treściwej na zimę, kupowanej zwykle za późno i po zwyżkujących cenach. Efekt tego jest taki, że wykładamy karmę wtedy, kiedy zwierzyna przeszła do obwodów sąsiednich, gdzie karma wykładana jest stale, nawet w okresie letnim w ilościach niejednokrotnie kilkadziesiąt razy przewyższających nasze zapasy. Dlaczego dzieje się tak, że w gospodarkę łowiecką wkładamy niewielką cząstkę tego, co z niej czerpiemy? W jaki sposób łowczy może sprawować nadzór nad gospodarką, jeśli w obwodzie bieszczadzkim był jedynie dwa razy w całym roku gospodarczym? Na rykowisku i na uroczystym polowaniu z okazji 20-lecia Koła! Łowczy to „hetman polny”, zarządca obwodu, którego miejsce jest w terenie. To ktoś, kto potrafi dostrzec, ocenić, odpowiednio zareagować i pomóc w przypadku, gdy sprawa tego wymaga. Zarządzanie ludźmi i problemami w kole łowieckim nie da się sprowadzić do działań opartych na wojskowych regulaminach. Ludzi trzeba cenić i szanować, a nie porównywać ich do leniuchów za to, że korzystają z praw uchwalonych przez wyższe, niż Zarząd Koła instytucje. Inicjatywy kolegów należy wspomagać na zasadzie partnerstwa: „my to, a wy tamto”. Nie może być tak, że przegniły nam ambony w obwodzie bieszczadzkim i część z nich jest w stanie ruiny, a na Walnym nie było ani jednego głosu oceniającego ten stan rzeczy. Więcej dyskusji było na temat remontu „Basiorówki” i jej ogrodzenia (20 tys. złotych!). A na remonty w obwodzie 210 przeznaczono, o ile dobrze pomnę dwadzieścia razy mniej. To wynika z planu finansowego skarbnika, bo łowczy planu prac gospodarczych nie przedstawił. A powinien to być dokument, nad którym łowczy i skarbnik powinni posiedzieć parę godzin, aby dokładnie zaplanować to, co zaplanować można. I nie mówcie, że nie można, bo nikt inny lepiej, niż Wy, wojskowi przecież, w poważnych stopniach na pagonach wiecie, jakie elementy powinien zawierać dobrze opracowany plan działania. To przede wszystkim cel, zabezpieczenie materiałowo-techniczne, mające pokrycie finansowe i czynnik ludzki, czyli kto i w jakim czasie ma to zadanie wykonać. Nasze działania nie mogą opierać się na wiecznej improwizacji na zasadzie: stażyście zasugerujemy, by zbudował ambonę za własne pieniądze, na remont ambony żerdzie i materiał trzeba „zdobyć”, poletko obrobić za „frico”, a z karmy najlepiej zrezygnować. A jeśli już ją kupiliśmy, to zamknąć na kłódkę itd. Zwierzyna nie „wpie..oli perzu, jak będzie zgryzała rzepak” i „żerdzie bukowe” (!?) nie są tańsze od iglastych, bo takiego asortymentu w lesie nie ma! Szczątki włosów na mojej siwej łepetynie dęba stają, gdy słyszy się takie określenia!
Nowy łowczy nie wie zapewne, jaki wziął na siebie ogrom zadań, związanych z kierowaniem gospodarką łowiecką w dwóch, odległych od siebie o ponad 200 kilometrów obwodach. Życzę mu, aby się tych zadań nie przestraszył już na etapie przyjmowania obowiązków od poprzedniego łowczego. Pomagać mu w tym będzie jeden z najlepiej znających problemy gospodarki łowieckiej w kole myśliwy. Życzę mu, aby nie przeistoczył się nagle w „mistrza świata” w dziedzinie wiedzy dot. gospodarki łowieckiej. I niech nie upraszcza spraw i problemów, tylko stawia sobie i nam ambitne zadania i dalekosiężne cele. Bo lepiej jest, gdy coś się nie do końca uda, niż to, że żadnych celów się nie osiągnie, bo ich po prostu nie było.
Gratuluję Ci, Kolego Czesławie z okazji wyboru na tę, najważniejszą w Kole funkcję i zapewniam, że masz moje poparcie i pomoc, jeśli takowej będziesz pragnął.
1 komentarz
Wiesiek
22 kwietnia 2014 na 07:54 (UTC 1) Link do tego komentarza
Hej, streszczenie całkiem – całkiem…
apropos planowania – jest u nas całkiem do d…
U nas totalnie nie rozumie się wagi Planu działalności… a mając komfort finansowy można by zdziałać cuda..ale przecież wszyscy wiedzieli, że mamy w zarządzie dwóch skarbników a nie mamy łowczego….
Co do nakładów na obwody:
– od lat walczę o to, abyśmy nie spotykali się w obwodzie nr 210 albo na śmietniku (Sarzyna), albo pod płotem prezesa – ale nic z tego…Bieszczadzcy koledzy są niezainteresowani, zarząd tez nie-łowczy nie jeździł tam wcale, a prezes ma – więc po co?…z drugiej strony nie podzielam poglądu, aby na terenie obwodu budowac dużym nakłądem takie małe „miniBasiorówki” – do jakich Ty masz ciągoty…
– Basiorówka na obwodzie nr 90 – to siedziba koła, często użytkowana ( zapraszam!) i wymaga pilnych – od lat odkładanych remontów…poza tym – priorytetem jest jednak dla mnie osobiście – zwierzyna… i to na obu obwodach… a więc – poletka, karmiska, pasy zaporowe, nęciska, dużo karmy, itd…
Nowy Łowczy? – niech zrobi połowę tego co poprzedni, aby tylko atmosferę choć trochę poprawił..i żeby to przełożyło się na polowania, prace, spotkania, plan pozyskania, itd….trzymam także kciuki…:) pozdrawiam