«

»

Wrz 18 2016

Udany relaks na Mazowszu

O pięknie Mazowsza lepiej nie pisać, bo piewcami mazowieckich równin, lasów i pól pisali najwięksi nasi poeci i pisarze. KiedDzicza sierotka na buchtowiskuyś, kiedy przez trzy prawie dziesięciolecia pełniłem tam służbę, nie dostrzegałem uroków tej krainy, bo do tego trzeba podobno dorosnąć. Teraz, kiedy oglądanie gór najlepiej mi idzie poprzez szyby samochodu, równinne lasy mazowieckie są alternatywą dla moich zmurszałych już kości i coraz mniej pojemnych płuc.
Jeżdżę tam chętnie, bo przyjaciół mam jeszcze sporo wśród miejscowych, a koła łowieckie przychylnie traktują swoich gości, dając im możliwość przeżycia łowieckiej przygody, bo zwierza tu dużo i nikt niczego nikomu nie skąpi.
Dziesięć dni przepięknej, bezchmurnej pogody u schyłku lata,  z księżycem w jasne i ciepłe noce. Polowałem z synem, który w konkurencji ze mną okazał się zdecydowanie lepszy, bo zaliczył trzy warchlaki, dwa więcej niż ja i borsuka, których tam więcej chyba niż lisów.
W Nadleśnictwie Wrotnów odwiedziliśmy podleśniczego, który od kilku lat zbiera zrzuty łosi, bytujących w obwodzie w liczbie prawie czterdziestu sztuk. Odrodziła się mazowiecka populacja łosi doskonale i chyba za niedługo będzie można na nie polować, bo szkody w lesie są już dość znaczne. Kolekcja zrzutów jest ciekawa, a kilka par zrzutów odnosi się do tego samego osobnika. Ma gustownie urządzany pokój myśliwski w swojej leśniczówce, kocha swoją pracę, a wolne chwile poświęca na polowania i wędkowanie.
Na jednej z ambon zagnieździły się szerszenie, brawurowo zniszczone przez kolegów myśliwych z Warszawy. To nie było największe gniazdo tych niebezpiecznych owadów, bo na strychach leśniczówek spotyka się ponad metrowe gniazda, do których wzywa się straż pożarną.
Podczas porannego objazdu nęcisk spotkaliśmy buchtującego, samotnego warchlaka, który dał się podejść na kilka metrów. Miał uszkodzony tylny prawy bieg i był chyba przez watahę odrzucony.
Polowania w lesie, wykonywane z ambon są efektywniejsze nieco później, kiedy znikną z pól uprawy kukurydzy, których  tu więcej, niż kiedyś ziemniaków. Wtedy były kuropatwy, które szkód w uprawach nie powodowały a dziś mamy dziki, mające w plantacjach kukurydzy doskonałe schronienie i bazę żerową.
Dziękuję Kolegom z Mazowsza za miłą atmosferę i stworzenie warunków dla nieskrępowanego polowania.

Poniżej kilka migawek z naszego pobytu na Mazowszu, w oazie ciszy i spokoju, gdzie wypoczywa się szybciej i  pełniej niż w niejednym markowym kurorcie turystycznym.
Szerszenie na ambonie "jedynki"Część trofeów w pokoju myśliwskimFragment kolekcji łosiowych zrzutów

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *